Jednym z wydarzeń tego lata w Warszawie był koncert Taylor Swift, amerykańskiej gwiazdy pop. Na początku sierpnia przez trzy wieczory na arenie Stadionu Narodowego gromadziły się tłumy jej fanów. Zazwyczaj w tym czasie moją uwagę zwracają obchody kolejnej rocznicy wybuchu Powstania warszawskiego. Jednakże w tych dniach w komunikacji miejskiej przyciągnęło mój wzrok ciekawe zjawisko, spore grupy młodych kobiet i dziewcząt, ubranych w oryginalne stroje, z połyskującymi elementami makijażu. Niektóre miały kapelusze i buty w stylu kowbojskim. Wyróżniały je pokaźne rzędy kolorowych bransoletek z koralików na przedramionach lub zwisające z pasków torebek. Podobny krajobraz dominował na błoniach Stadionu Narodowego, gdzie kilka godzin przed koncertem gromadzili się już fani Taylor Swift. Wielu z nich przyjechało z różnych części Polski, a nawet z zagranicy. Zaciekawiona tym wydarzeniem, zaczęłam nawet rozmowy z niektórymi z nich, aby dowiedzieć się więcej o ich idolce, a zwłaszcza intrygowały mnie te kolorowe bransoletki. Dowiedziałam się, że oni sami je tworzą i każda z nich jest inna, bo pochodzi z różnych sezonów twórczości artystki. Na bransoletkach, za pomocą koralików z literkami, ułożone były tytuły lub słowa piosenek. Fani gwiazdy w wyrazie przyjaźni obdarowują lub wymieniają się tą biżuterią, co wydało mi się bardzo sympatyczne. Pomimo tego, że wiekiem odbiegałam od moich rozmówców, to bardzo chętnie i z dużym zaangażowaniem opowiadali mi o twórczości Tylor, o tym, jak odbierają jej piosenki. Byłam pod wrażeniem ich entuzjazmu i kreatywności w przygotowaniu strojów i ozdób w stylu gwiazdy. Nie znałam wcześniej tej piosenkarki, ale zauważyłam, jak duży wpływ ma na młodych ludzi. Byłam pod wrażeniem, że charyzma gwiazdy pop może mieć aż taki wpływ, że tak wiele osób chce się utożsamić z nią i z tekstami jej piosenek. Nie widzę nic w tym złego, ale pomyślałam sobie, nie umniejszając talentu Taylor Swift, że to tylko piosenkarka muzyki pop, cóż aż tak wartościowego i znaczącego może zaoferować ludziom? Przyjemną muzykę, wzruszające teksty, trochę szczerości, barwne efekty wizualne. Naśladowanie przez młodych ludzi różnych gwiazd nie jest nowym zjawiskiem. Ogólnie rzecz biorąc większość z nas chciałaby upodabniać się do innych, zwłaszcza do tych, którzy błyszczą, odnoszą sukcesy w życiu. Dlaczego więc postanowiłam o tym napisać?
Otóż chcę podzielić się refleksją, jaka nasunęła mi się przy tej okazji. Pomyślałam o Jezusie z Nazaretu, który żył ponad dwa tysiące lat temu i był wyjątkową i niezrównaną postacią. Prowadził doskonałe życie, pełne miłości i poświęcenia dla innych, uzdrawiał, przywracał wzrok i słuch, nakarmił w cudowny sposób kilkanaście tysięcy ludzi. Litował się nad ubogimi, przygarniał odrzuconych, wskrzeszał zmarłych. Wzbudzał zainteresowanie władców, jego nauka miała moc i zadziwiała znawców Pism. Tłumy ludzi przychodziły, aby jej słuchać. Prowadził celowe i spełnione życie i świadomie oddał je za tych, których kochał. Umarł męczeńską śmiercią na krzyżu, aby odkupić winę naszych grzechów. Pokonał śmierć, zmartwychwstał po trzech dniach, co wstrząsnęło ówczesnym światem, zaniepokoiło przeciwników, stało się źródłem siły dla jego uczniów, dało początek rozwijającemu się do dziś chrześcijaństwu. Jego nauka przemieniła i nadal przemienia życie ludzi. Od wielu lat ma znaczący wpływ na moje życie. O tym, kim był Jezus i co robił możemy przeczytać w czterech Ewangeliach, spisanych przez naocznych świadków jego życia lub na podstawie ich relacji. Też całe Pismo Święte składa świadectwo o Nim. Jego istnienie odnotowują źródła historyczne, a nawet od czasu narodzenia się Jezusa liczona jest nowa era.
Wobec tego powstaje retoryczne pytanie — czy ktokolwiek może się z Nim równać i dać więcej niż On ludzkości? Jeżeli tak jest, to tylko Jezus jest godzien naśladowania, uczynienia Go swoim idolem, a też tego, aby przekazywać bransoletki Dobrej Nowiny o Nim (Ewangelii) innym.