Cena odwagi – chrześcijaństwo i polityka

Trzydziestojednoletni Charlie Kirk został postrzelony 10 września podczas wydarzenia American Comeback Tour, organizowanego przez Turning Point USA na kampusie Utah Valley University. Sprawcą był zadeklarowany homoseksualista żyjący w związku z transpłciową dziewczyną. Charlie zmarł dwie godziny później, zostawiając żonę i osierocając dwoje małych dzieci. Jego śmierć zyskała wymiar nie tylko polityczny – jako wsparcie konserwatywnych wartości, ale też męczeński – w imię wiary w Jezusa Chrystusa.

Charlie Kirk stał się postacią szeroko rozpoznawalną (także w Polsce, zwłaszcza wśród młodych ludzi), gdy jego organizacja Turning Point USA zaczęła dynamicznie rosnąć w siłę. Według wielu analiz, znacząco przyczyniła się ona do zwiększenia poparcia dla Donalda Trumpa wśród młodzieży – o ponad 10% przed wyborami w 2024 roku. Było to niezwykłe osiągnięcie, zwłaszcza jak na osobę tak młodą, zaczynającą praktycznie od zera.

Charlie był aktywnym mówcą – regularnie organizował spotkania, debaty i wykłady, zarówno na kampusach uniwersyteckich, jak i w kościołach, czy podczas rozmaitych konferencji. Prowadził popularny podcast i publikował treści na platformach takich jak: YouTube, X (dawniej Twitter) czy Instagram. Jego konto na X obserwowało 5,3 miliona użytkowników, a na TikToku i Instagramie śledziło go około 7 milionów osób. Często poruszał tematy trudne i polaryzujące opinię publiczną.

Był zdecydowanym przeciwnikiem zabijania nienarodzonych dzieci. Opowiadał się za prawem do posiadania i noszenia broni palnej. Hipotezę o zmianach klimatu na skutek działalności człowieka nazywał „kompletnym bełkotem, nonsensem i brednią”. Stanowczo sprzeciwiał się obowiązkowym szczepieniom przeciwko wirusowi COVID-19. Krytykował ruch Black Lives Matter i ostrzegał przed  „ideologią woke”. Był przeciwnikiem legalizacji „małżeństw jednopłciowych” oraz akceptacji i wspierania osób transpłciowych – zarówno poprzez terapie hormonalne, pomoc psychologiczną, jak i możliwość zmiany oznaczenia płci w dokumentach tożsamości. Wyrażał także sprzeciw wobec wojskowego wsparcia Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy.

Jego poglądy – polityczne, społeczne i moralne – budziły silne emocje i dzieliły opinię publiczną. Dla wielu był odważnym obrońcą tradycyjnych wartości, dla innych postacią kontrowersyjną. Bywał krytykowany m.in. za cytowanie fragmentów Biblii, szczególnie Starego Testamentu, które niektórzy odbierali jako nawoływanie do przemocy (np. stosowanie kary śmierci wobec osób homoseksualnych) W czerwcu 2024 roku Kirk w swoim podcaście odniósł się do cytatu z Księgi Kapłańskiej 20,13, mówiąc, że nakaz kamienowania mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami to „Boże perfekcyjne prawodawstwo, jeśli chodzi o kwestie seksualne”. Kirk twierdził jednak, że jego intencją było jedynie przedstawienie Bożego spojrzenia na grzech, a nie postulowanie wprowadzenia prawa Starego Testamentu jako świeckiego.

Przy tym prawdą jest, że Charlie otwarcie i często mówił podczas swoich spotkań o wierze w Jezusa Chrystusa. Powtarzał: „I mean, I’m nothing without Jesus. I’m a sinner. I fall incredibly short of the glory of God … Everything I do incorporates Jesus Christ” (“ To znaczy – jestem nikim bez Jezusa. Jestem grzesznikiem. Bardzo daleko mi do chwały Bożej… Wszystko, co robię, zawiera w sobie Jezusa Chrystusa”). Jego słowa: „Jesus defeated death so you can live” („Jezus pokonał śmierć, abyś Ty mógł żyć”) – wypowiedziane zaledwie cztery dni przed śmiercią – dziś brzmią szczególnie poruszająco. Nie są one tylko deklaracją wiary, ale świadectwem nadziei, którą uważał za głęboko realną. Mówił też o sobie: „I want to be remembered for courage for my faith. That would be the most important thing; most important thing is my faith” („Chciałbym, by zapamiętano mnie jako kogoś, kto miał odwagę wierzyć. To dla mnie najważniejsze – moja wiara jest najważniejsza”). Odwaga dla niego nie polegała na braku lęku, lecz na decyzji, by mimo strachu głosić to, co uważa się za prawdę. Charlie Kirk często krytykował to, co nazywał „relatywizmem moralnym” – utratą zdolności odróżniania dobra od zła, prawdy od fałszu. W jego oczach wiara i moralność nie były sprawą czysto prywatną, lecz fundamentem życia społecznego.

Podczas uroczystości żałobnej Charliego Kirka w Phoenix, z udziałem prezydenta Donalda Trumpa i wiceprezydenta J.D. Vance’a, jego żona – Erika Kirk – powiedziała, że przebacza osobie, która go zastrzeliła. Zacytowała słowa Jezusa: „Our Savior said, ‘Father, forgive them, for they know not what they do.’ … I forgive him. I forgive him because it was what Christ did … What Charlie would do” („Nasz Zbawiciel powiedział: ‘Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią’. … Przebaczam mu. Przebaczam, bo tak postąpił Chrystus… i tak postąpiłby Charlie”). Wielu mówców podkreślało, że śmierć Kirka nadaje mu status męczennika. Mówiono, że nie zginął na próżno, że jego głos wciąż będzie słyszany, a jego dziedzictwo przetrwa.

Nie dało się uniknąć politycznego wymiaru tego wydarzenia – obok żałoby i wspomnień obecny był także silny przekaz polityczny. Sama obecność najwyższych rangą polityków sugerowała, że uroczystość miała również cel publiczny, polityczny i mobilizacyjny. Retoryka wielu przemawiających – ukazująca Kirka jako symbol, męczennika, a jego idee jako kontynuowane dzieło – wskazywała na chęć wzmocnienia przekazu politycznego. Tym bardziej, że wydarzenie organizowała polityczna organizacja Kirka – Turning Point USA.

Gdzie przebiega granica między zaangażowaniem politycznym a byciem oddanym wyznawcą Chrystusa? Odpowiedź na pytanie o taką granicę nie jest prosta.

Dietrich Bonhoeffer to jedna z najciekawszych i jasnych postaci, jakie można przywołać w kontekście tego pytania. Bonhoeffer, to niemiecki pastor luterański, teolog, działacz ruchu oporu przeciw Hitlerowi. Znany jako wybitny intelektualista i teolog – autor m.in. książek „Naśladowanie” i „Życie wspólne”. W czasie III Rzeszy sprzeciwił się nazizmowi, antysemityzmowi i tzw. niemieckiemu chrześcijaństwu, które próbowało połączyć Ewangelię z ideologią Hitlera. W oczach wielu ówczesnych duchownych był „buntownikiem”, „rozłamowcem”, a nawet „zagrożeniem dla jedności Kościoła”. Z czasem dołączył do grupy konspiracyjnej planującej zamach na Hitlera. Aresztowany w 1943 roku, został stracony w 1945 roku – dosłownie kilka tygodni przed końcem wojny. Nie był politykiem, ale uważał, że milczenie wobec zła oznacza współudział. Napisał: „Schweigen zu dem Bösen ist selber Böses. Gott wird uns nicht unschuldig finden” („Milczenie wobec zła jest złem samym w sobie. Bóg nie uzna nas za niewinnych”). Chrześcijaństwo w jego ujęciu nie było ani „lewicowym”, ani „prawicowym” projektem – lecz konkretną postawą moralną i duchową wobec cierpienia, kłamstwa i przemocy. Bo czy można milczeć – zwłaszcza wtedy, gdy polityka staje się moralnie nie do zniesienia?

W końcu, gdy myślę o Jezusie Chrystusie… nie był politykiem, ale nie był też apolityczny. Jezus powiedział coś bardzo wyraźnego i bardzo głębokiego. Zdanie, które z jednej strony ustawia sprawy we właściwej kolejności, a z drugiej – zostawia nas z pytaniem o to, co naprawdę ważne: „Oddajcie wiec Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21). To nie tylko sprytna odpowiedź na prowokację faryzeuszy, którzy chcieli Go wciągnąć w pułapkę polityczną. To prawdziwa duchowa lekcja – o naszej tożsamości, o relacji między wiarą a państwem, i o tym, kto ma prawo do naszej lojalności. Jezus nie ucieka od rzeczywistości. Nie nawołuje do wyjścia z systemu, nie każe burzyć struktur. Pokazuje monetę z wizerunkiem Cezara i mówi jasno: są rzeczy, które należą do porządku tego świata – i trzeba je oddać. Podatki, prawo, obowiązki obywatelskie – to wszystko ma swoje miejsce. Chrześcijanin nie jest anarchistą ani samotnym wilkiem. Żyje w społeczeństwie, więc ma też odpowiedzialność wobec niego: uczciwość, prawość, współtworzenie dobra wspólnego. Nie znajdziesz u Jezusa zdania: „Nie mieszajcie wiary z polityką”. Przeciwnie. Jezus mówi – posyłając uczniów: „Wy jesteście światłem świata”(Mt 5,14). To wezwanie, by być światłem świata – nie tylko w kościele, ale wszędzie: w rodzinie, w pracy, w mediach, w kulturze, na uczelni, w Sejmie. Ale to „światło” nie oznacza, że mamy walczyć o władzę. On nie przyszedł, żeby przejąć władzę państwową. Nie organizował armii ani partii. Nie walczył o stanowiska. Gdy chcieli Go obwołać królem – uciekł (J 6,15). Gdy Piotr dobył miecza – powstrzymał go (Mt 26,52). Często konfrontował się z niesprawiedliwością i grzechem, ale nie zabiegał o władzę polityczną. Bo Jego królestwo nie opiera się na sile, przemocy czy strukturach tego świata. Unikał tego, by obwołano Go królem – a jednak, mimo to, został wciągnięty w polityczny mechanizm i poniósł śmierć jako „król Izraela”.

Jezus nie zatrzymuje się tylko na sprawach ziemskich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara”. Dodaje zdanie, które zmienia całkowicie perspektywę: „Oddajcie…  Bogu to, co należy do Boga”. A co należy do Boga? Moneta należała do Cezara, bo nosiła jego obraz. A w Księdze Rodzaju czytamy: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę”(Rdz 1,27). My – nosimy obraz Boga. Jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo. To znaczy: należymy do Niego całkowicie. Nie tylko w niedzielę. Nie tylko w modlitwie. Z całym naszym życiem, sercem i duszą. Nasza wolność, nasza miłość, nasz czas – tak naprawdę jest własnością Boga – szczególnie od momentu, gdy poddaliśmy Mu swoje życie – czyniąc Go naszym Panem i zbawicielem.

Dzisiaj polityka coraz częściej próbuje się podszyć pod religię. Partie ze swoimi ideologiami próbują mówić ludziom, co jest moralne, a co nie – niezależnie od tego, co mówi Bóg. Ideologie chcą zawładnąć naszym sumieniem. Narzucają „nową moralność”, w której człowiek staje się miarą wszystkiego. A my? Jeśli milczymy, bo „nie wypada się mieszać” – to komu służymy? Chrześcijanin nie jest ani prawicowy, ani lewicowy. Jest człowiekiem Ewangelii. I dlatego czasem będzie mówić coś, co nie spodoba się żadnej stronie. Nie chodzi o to, by przejąć władzę – stworzyć represjami „Królestwo Boże”. Chodzi o to, by władzę, media, społeczeństwo – przenikała obecnością Chrystusa. Przez styl życia, przez uczciwość, przez odwagę mówienia prawdy, wskazywania grzechu – ale zawsze w duchu miłości. Bo można wygrać spór – a przegrać duszę.

Na koniec Jezus nie zadaje pytania o to, czy jesteś za takim czy innym programem. Pyta: komu jesteś winien? Czy Twoje życie jest odpowiedzią na Jego miłość? Czy Twoje wybory, decyzje, relacje – świadczą o Nim? Czy Twoje sumienie jest formowane Słowem Bożym – czy tylko tym, co akurat modne? Cezarowi – moneta. Bogu – wszystko inne. A więc: siebie.

Pastor Robert Boryczka

Scroll to top