Historia mojego życia. Historia tego, jak próbowałam wypełnić się tym, co świat miał do zaoferowania,
tylko po to, by pozostać smutną i samotną. To też historia o tym, jak Jezus zabrał wszystko,
co było we mnie zepsute oraz to co zepsułam swoimi czynami i zastąpił to swoją obecnością, radością i nadzieją.
Kiedy byłam mała miałam wiarę dziecka. Wyobrażałam sobie, że najbliżsi mnie kochają i będą się o
mnie troszczyć. Wyobrażałam sobie Boga, który jest dobry i świat, który jest życzliwy. I taki był,
przez jakiś czas. Moje najwcześniejsze lata były okresem ciepła i akceptacji. Moje wspomnienia
są wypełnione czasem, w którym moi dziadkowie kochali mnie, dbali o mnie, zapewniali mi
opiekę i akceptowali mnie. Ale ta wiara utrzymała się tylko na chwilę. Zbyt szybko grzech
świata przebił się przez moją dziecięcą naiwność. Nie potrafię przywołać dokładnych
wspomnień o przemocy. Być może jest to spowodowane moim brakiem wiedzy czy umiejętności
językowych w tamtym czasie, a może po prostu byłam zbyt młoda aby wyrazić coś tak złego.
Pamiętam natomiast, jak po raz pierwszy zareagowałam na przemoc i w co zaczęłam wierzyć.
Bądź cicho. Bądź posłuszna. Jesteś niegodna. Niegodność, którą czułam, była głęboka. W wieku
7 lat zaczęłam potajemnie robić małe nacięcia na moich rękach i ramionach. Pamiętam ulgę jaką
czułam na widok krwi – ucieczkę od tego, co moje serce tak bardzo starało się powstrzymywać i
kontrolować.
Po rozpoczęciu szkoły podstawowej, nie miałam już schronienia, które zawsze miałam w moich
dziadkach, zostaliśmy tylko my; moja mama, mój tata i moja siostra. Moje dzieciństwo
określiłabym jako pełne obaw i zamieszania. Mój ojciec znęcał się nad nami wszystkimi na
wiele sposobów. Ale prawdopodobnie najbardziej szkodliwy był sposób, w jaki starał się
zniszczyć nasze umysły i emocje. Teraz wiem, że te zachowania mają swoje nazwy:
gaslighting*, narcyzm, egomania. Ja natomiast, w odpowiedzi na tą przemoc, również tworzyłam
wzory negatywnych zachowań. Próbowałam wypełnić pustkę alkoholem, pigułkami,
samookaleczaniem i paleniem. Buntowałam się, byłam zła i ogólnie uprzykrzałam życie mojej
mamie.
W młodym wieku, kiedy miałam może 10 lub 11 lat, zdałam sobie sprawę z rzeczy, która miała
na mnie wpływ przez wiele lat. Mój ojciec, wyznający chrześcijaństwo, był ostatnią osobą, do
której chciałam się upodobnić. Wierząc, że on był wiernym chrześcijaninem, podjęłam decyzję,
by uciec w przeciwnym kierunku, daleko od Chrystusa. Błędnie postrzegałam mojego ojca jako
wierzącego, a ponieważ nie miałam prawie żadnego innego wzoru do naśladowania, nikogo kto
mógłby mną pokierować, wierzyłam w to przez wiele lat.
Życie bez Chrystusa to życie w kryzysie. Życie bez Chrystusa to życie bez nadziei. Moja decyzja
podjęta w wieku 10 lat doprowadziła mnie w wieku 19 lat do miejsca, w którym panowała
zupełna ciemność. Uzależniona i zawstydzona, nie widziałam żadnej nadziei na przyszłość. Moja
rozpacz doprowadziła mnie na dno butelki aspiryny i szkockiej whisky. Wylądowałam w szpitalu
na jakiś czas, ale moja determinacja nie zawiodła i spróbowałam ponownie. Z jakiegoś powodu
Bóg nie pozwalał mi umrzeć. Jednak wtedy nie zdawałam sobie z tego w pełni sprawy. Po serii
hospitalizacji, skończyłam bardziej uzależniona i samotna niż kiedykolwiek wcześniej. Tym
razem byłam zdecydowana, aby nie zawieść. Nie będzie żadnych innych ośrodków ani szpitali.
To koniec. Byłam zdeterminowana, by umrzeć.
Rzecz w tym, że ja już byłam martwa. Ja po prostu nie wiedziałam o tym. W liście do Efezjan
Paweł pisze, że z powodu naszego grzechu jesteśmy duchowo martwi (Ef 2:4-5). Chciałam
umrzeć fizycznie, ponieważ byłam martwa duchowo. Ale jest jeszcze jedna część do tego, co
pisze Paweł. On mówi, że z powodu wielkiej miłości i miłosierdzia Bożego jesteśmy ożywieni w
Chrystusie. W tym momencie mojej podróży jeszcze tego nie wiedziałam. Ale Bóg wiedział,
czego ja potrzebuję. Pewnego popołudnia byłam świadkiem Bożej miłości w namacalny sposób.
Będąc na leczeniu, poznałam terapeutkę. Obserwowałem ją, jak rozmawiała z moją sąsiadką. To,
czego byłam świadkiem tamtego popołudnia, to była miłość, prawdziwa miłość. Jej postawa, jej
spojrzenie, jej słuchanie, jej słowa, wszystko to było nie z tego świata. Nie miałam słów, aby
wyrazić to, co czułam. Nagle zalała mnie fala emocji i w jakiś sposób pojawiła się we mnie
nadzieja wielkości ziarnka gorczycy. Może tak naprawdę nie chciałam się zabić. Ale jeśli nie to,
to co innego miałabym zrobić? Tej nocy czytałam Biblię. Czytałam i czytałam, i czytałam, i
czytałam. Co było w tej książce? Dlaczego była porywająca? Czytałam o Jezusie. Czytałam o
jego miłości i o tym, jak akceptował wyrzutków. MNIE! Ja byłam wyrzutkiem. Czytałam, ale
wciąż byłam zdezorientowana. Tej nocy wypowiedziałam modlitwę: “Boże, jeśli jesteś
prawdziwy, pokaż mi. Proszę, uratuj mnie. Bo inaczej, jestem stracona.”
Obudziłam się następnego ranka głodna. Ale nie chciałam jedzenia, byłam głodna informacji. Na
co się natknęłam? Czym była ta tęsknota, którą miałam? C.S. Lewis, który był wybitnym
pisarzem i teologiem, pisze takie słowa: “Jeśli znajduję w sobie pragnienie, którego żadne
doświadczenie na tym świecie nie może zaspokoić, najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem
jest to, że zostałem stworzony dla innego świata.”
Przez cały czas napełniałam się rzeczami tego świata, pragnąc zaspokojenia. Ale nigdy nie
byłam pełna. Teraz, w tym pokoju, sama, wiedziałam, że tylko Bóg może mnie zaspokoić.
Jeszcze raz, w liście do Kolosan Paweł pisze, że byliśmy martwi, ale w Chrystusie Bóg nas
ożywił. Byliśmy winni i godni śmierci, ale dzięki śmierci Chrystusa na krzyżu nasz dług został
spłacony (Kol. 2:13-14). Ciemność, samotność i pustka, które czułam, zostały pokonane na
krzyżu. Wydaje się to zbyt piękne, żeby było prawdziwe, ALE TO JEST PRAWDĄ!
W 1 Liście Piotra 3:18, Piotr stwierdza, że Chrystus cierpiał za nasze grzechy. Ofiarował siebie,
sprawiedliwego, za nas, niesprawiedliwych. Jego cel? Doprowadzić nas do Boga. Przywrócić
naszą relację z Ojcem i abyśmy byli akceptowani i kochani.
Tego wieczoru moje życie zmieniło się na zawsze. Dlaczego? Ponieważ moje grzechy zostały
przebaczone. Ponieważ wiedziałam, że jestem kochana, akceptowana, chciana i wolna. 20 lat
później moje życie nadal jest na zawsze zmienione. W liście do Kolosan Paweł pisze: “Skoro
więc razem z Chrystusem zostaliście wzbudzeni, zabiegajcie o to, co w górze, gdzie siedzi
Chrystus po prawej stronie Boga. Myślcie o tym, co w górze, nie o tym, co na ziemi. Umarliście
bowiem, a wasze życie jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu. Gdy pojawi się Chrystus, który
jest waszym życiem, wtedy i wy wraz z Nim pojawicie się w chwale.” (Kol. 3:1-4)
Więc oto jestem, bez wstydu, dzieląc się z Tobą moją historią. Dlaczego? Ponieważ ty też
możesz być częścią Bożej historii. To, co Chrystus zrobił dla mnie, może zrobić dla ciebie.
Jakikolwiek jest twój ciężar, jakikolwiek jest twój grzech, nie jest on zbyt wielki dla Boga.
Jakiekolwiek jest twoje pragnienie, tylko Bóg może je spełnić. W Chrystusie możesz zostać
oczyszczony i stać się nowym. Jeśli pragniesz zaufać Jezusowi, ten fragment jest dla ciebie.
“Tak więc kto jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem. Stare przeminęło — i nastało nowe!
A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał ze sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę
pojednania, to znaczy, że Bóg w Chrystusie świat ze sobą jedna, nie poczytując ludziom ich
upadków, i nam powierzył słowo pojednania. Dlatego w miejsce Chrystusa głosimy poselstwo
jakby samego Boga, który przez nas kieruje do ludzi wezwanie. W miejsce Chrystusa błagamy:
Pojednajcie się z Bogiem. On Tego, który nie poznał grzechu, za nas uczynił grzechem, abyśmy
my w Nim stali się sprawiedliwością Boga.” (2 Kor. 5:17-21)
Możesz stać się nowym. Możesz być nowym stworzeniem. Możesz pojednać się z Bogiem.
Możesz zostać ambasadorem Jezusa. Możesz stać się sprawiedliwym!
Co wybierzesz?
*Gaslighting – forma psychologicznej manipulacji, w której osoba lub grupa osób umyślnie
tworzy w osądzie ofiary wątpliwości wobec własnej pamięci czy percepcji, często wywołując u
niej dysonans poznawczy i inne stany, takie jak niskie poczucie własnej wartości (https://
pl.wikipedia.org/wiki/Gaslighting).