W drugiej połowie sierpnia pojechałam na długo wyczekiwany urlop nad morze. Bardzo lubię być nad Bałtykiem, chociaż pogoda bywa tam zmienna i kapryśna, nawet pomimo lata tak ciepłego jak w tym roku. I trafiłam akurat na wietrzną i sztormową aurę. Takie morze miało swój urok, jednak spacerom wzdłuż plaży towarzyszyło zmaganie się z silnym wiatrem. Mimo wszystko starałam się korzystać z pobytu nad Bałtykiem, podziwiałam jego wzburzone fale, słuchałam głośnego ich szumu, wdychałam powietrze z jodem. Spacerowanie ułatwiał mokry i mocno ubity przez fale piasek. Pierwszy raz widziałam ciekawe zjawisko przesuwających się wzdłuż mokrej plaży smug piasku, które nawiewał silny wiatr. To wszystko miało swój urok, lecz nie takich warunków oczekiwałam, o tej porze roku i to na urlopie. Myślałam, że będę słuchać kojącego szumu morza, posiedzę na ciepłym piasku. Tym razem jednak nie było ku temu zbyt wielu okazji.
To doświadczenie nasunęło mi refleksję, że czasem tak bywa w życiu. Wbrew naszym oczekiwaniom pojawiają się inne okoliczności. Zamiast spokoju przychodzą wzburzone fale, a nawet sztormy. Musimy iść pod wiatr, stawiać temu czoła. Nie zawsze dobrze radzimy sobie w takich chwilach, wprowadzają one dużo zamieszania w naszym życiu. Sprawiają, że stajemy się bezradni i tracimy kontrolę nad rzeczywistością. Niekiedy czujemy się przygnieceni trudnymi okolicznościami, nie dajemy rady unieść ich ciężaru. Nie rozumiemy, dlaczego to akurat nas spotyka i jaki jest tego sens.
Dla mnie w takich momentach życia pomocne jest pamiętanie o Bogu, o tym, że On panuje nad wszystkim i nic nie wymyka się spod jego kontroli. On nie jest zaskoczony tym, co dzieje się w moim życiu i widzi całą sytuację, a też może wyprowadzić z tego coś dobrego dla mnie. Według Psalmu 65,8 Bóg jest tym, który uśmierza szum morza i huk fal. Jego moc jest większa niż wszelkie żywioły.
Być może nie jest nam łatwo myśleć w taki sposób, kiedy zmagamy się z niepewnością, cierpieniem i czujemy się bezradni wobec tego co dzieje się w naszym życiu. Trudno jest nam ufać Bogu, zwłaszcza kiedy przykre doświadczenia trwają długo i coraz bardziej nas dotykają. Jednakże, gdzie szukać pomocy w takich chwilach, na kim polegać? Wiele razy w moim życiu mogłam przekonać się o tym, że warto zwracać się do Boga, gdyż On nad wszystkim panuje, ma moc i jest godzien zaufania. Warto też pamiętać, że Bóg jest dobry i troszczy się o nas, nawet wtedy, kiedy nie zauważamy tego.
Po powrocie z nad morza, w moim codziennym czytaniu Biblii miałam akurat Psalm 23, który mówi o Bogu jako dobrym pasterzu. Znam bardzo dobrze i lubię ten psalm. Nauczyłam się go na pamięć i powtarzam w trudnych chwilach. Wiersz drugi mówi, że Pan Nad wody spokojne prowadzi mnie. Te słowa w szczególny sposób przemówiły do mnie w kontekście zapamiętanego obrazu wzburzonego morza. Kolejny raz uświadomiłam sobie, że Bóg wprowadza pokój do mojego życia. Z tego powodu, że zaufałam Jezusowi jako Zbawicielowi i powierzyłam Mu swoje życie należę do jego owiec. On jest moim pasterzem i troszczy się o mnie. I jak m mówi psalmista:
I choćbym nawet szedł Doliną cienia śmierci, Zła się nie przestraszę. Przecież Ty jesteś ze mną. Twoja laska i Twój kij. Są mi źródłem pociechy. (Ps.23,4)