Bóg, Jego Słowo i tajemnica przebaczenia?

Niedawno natknąłem się na taki wpis: „Znam ludzi, którzy studiują Biblię dzień i noc, a cierpią na rozmaite schorzenia psychiczne, np. psychopatię, zaburzenia osobowości rozmaitego typu i natężenia, narcyzm, borderline, dwubiegunówkę itd. Co za tym idzie, krzywdzą ludzi w imię Boga”. Cóż, to stwierdzenie chyba nie jest jakimś rewolucyjnym odkryciem. Pewnie każdy z nas zna ludzi, którzy cytują Biblię, powołują się na Biblię… a są chorzy. Nie jest też tajemnicą, że wiele zaburzeń psychicznych jest związanych z brakiem doświadczenia przebaczenia…

Dobrym przykładem rozwoju i wpływu zaburzeń psychicznych jest pierwszy król Izraela – Saul. Pan Bóg przez proroka Samulela po namaszczeniu go na króla umocnił go i zapewnił: „Ciebie też opanuje duch Pański i będziesz prorokował wraz z nimi, i staniesz się innym człowiekiem. Gdy ci się spełnią te znaki, uczyń, co zdoła twa ręka, gdyż Bóg będzie z tobą” (1 Sm 10,6-7). Saul zaczął całkiem dobrze swoje panowanie, Pan Bóg był z nim i błogosławił mu. Jednak po zwycięskiej wojnie z Amalekitami (1 Sm 15,1-35) poprowadził swoich ludzi na Górę Karmel i tam postawił sobie „pomnik zwycięstwa” (1 Sm 15, 12). No a potem czytamy, że nie dopełnił klątwy wyniszczenia wrogów i ich mienia. Pozwolił zachować swoim żołnierzom najlepsze bydło i owce (pozabijał jedynie te „bezwartościowe”). Przepytywany przez Samuela stwierdził, iż „bał się ludu” oraz że pierwociny z ocalonych zwierząt planował złożyć na ofiarę Bogu. Widać wyraźnie, że chciał się przypodobać ludziom, wywyższyć siebie i manipulować Bogiem. W konsekwencji został odrzucony przez Boga jako król. Uznał swój błąd, ale było za późno i nie zmieniło to jego sytuacji. Bóg wybrał już kogoś innego – Dawida na kolejnego króla. Czytamy dalej: „Saula natomiast opuścił Duch Pański, a opętał go zły duch zesłany przez Pana” (16,14). Nastąpiły w jego życiu wielkie zmiany, które były widoczne dla jego otoczenia: „Odezwali się do Saula jego słudzy: Oto dręczy cię zły duch [zesłany przez] Boga. Daj więc polecenie, panie nasz, aby słudzy twoi, którzy są przy tobie, poszukali człowieka dobrze grającego na cytrze. Gdy będzie cię męczył zły duch zesłany przez Boga, zagra ci i będzie ci lepiej” (16,15-16). Współcześnie mówiąc słudzy Saula doradzają mu leczenie za pomocą muzykoterapii. Saul posłuchał rady. W ten sposób Dawid znalazł się na jego dworze. I jak czytamy ta terapia działała: „Między królem i Dawidem nawiązała się przyjaźń. A kiedy zły duch zesłany przez Boga napadał na Saula, brał Dawid cytrę i grał. Wtedy Saul doznawał ulgi, czuł się lepiej, a zły duch odstępował od niego” (16,23). Jednak to co rozpoczęło się wraz z odrzuceniem go jako króla i późniejsze wydarzenia z życia Saula sprawiły, że popadał w coraz większą chorobliwą zazdrość będącą skutkiem niskiej samooceny. U Saula pojawiły się halucynacje wzrokowe i słuchowe, urojenia prześladowcze, intensywne przeżywanie rozmaitych doznań, którym towarzyszyło poczucie własnej wyjątkowości i ważności, a kiedy indziej – apatia i mocno zaniżona samoocena. Wyraźnie załamała się jego integralność, co świadczy o postępującej i głębokiej schizofrenii.

Jednak sprawa działania Boga przez Jego słowo w człowieku jest o wiele bardziej złożona. Historia zna przykłady nawet  wspaniałych teologów, interpretatorów Biblii, apologetów, reformatorów, cudotwórców czy przywódców kościelnych, w życiu których znajdujemy bardzo niechlubne momenty. Ludzi, którzy sprawiali cierpienie bliskim i dalekim… a czasami nawet byli sprawcami śmierci i zabójcami.

Biblijnym przykładem jest tutaj następca króla Saula – król Dawid. Paweł apostoł pisze, że Bóg zaświadczył o Dawidzie: „Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka po mojej myśli, który we wszystkim wypełni moją wolę” (Dz 13,22). Dawid jest autorem przynajmniej 73 psalmów. Był muzykiem, grał na cytrze i flecie. Był królem i pełnił funkcje kapłańskie. Zaplanował budowę świątyni dla Jahwe. Pan Bóg udzielił mu niezwykłej obietnicy: „Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki” (2 Sm 7,16). A jednak, gdy przyglądamy się życiu Dawida zauważymy wystarczającą ilość „dużych” grzechów takich jak cudzołóstwo, morderstwo, kłamstwo i znaczące problemy rodzinne – które, jak łatwo zauważyć, były następstwem grzechu, ale też wynikały z braku właściwego wychowania synów. Syn Dawida Amnon zgwałcił swoją siostrę Tamar. Inny syn Dawida, a brat Tamar – Absalom zamordował swojego brata Amnona. Później zaś sam zbuntował przeciwko swemu ojcu tocząc z nim wojnę, chcąc pozbawić go władzy i zabić.

Dziwne dla mnie jest, że Dawid nie zauważał swoich grzechów cudzołóstwa i zabójstwa jednego ze swoich najlepszych żołnierzy. Dopiero po interwencji proroka Natana ukorzył się przed Bogiem i zauważył to, co uczynił i… pokutował. Psalm 51 jest psalmem pokutnym Dawida. Dawid błaga w nim Boga: „Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego!Uznaję bowiem moją nieprawość, a grzech mój jest zawsze przede mną”.

Nie jest łatwo zrozumieć jak to się dzieje, że ostatecznie Bóg odrzucił Saula a Dawida wywyższył. Obu doszło Słowo Boże. Obaj zostali wybrani i napełnieni Duchem Boga. Obaj zawiedli Boga i dokonali czynów niegodnych wybrania Bożego. Jednemu wybaczono, a drugiemu nie. Jest w tym jakaś tajemnica. Co to za tajemnica? Czytelnikowi zapewne przyjdą na myśl pary innych postaci. Judasz i Piotr, obaj wybrani do służby przez Pana Jezusa – powołani i wybrani przez Niego (doszło do nich Słowo Boże). Obaj poszli za Nim. Obaj też mieli wyraźną chwilę odwrócenia się od Niego. Obaj zauważyli, że fatalnie postąpili. Jeden został potępiony i popełnił samobójstwo, drugiemu przebaczono i Jego wyznanie o Jezusie stało się skałą, na której zbudowany jest Kościół. W opowieści o synu marnotrawnym (Łk 15,11-32), jeden syn obraził i porzucił ojca – gdy jednak powrócił, ojciec z radością przyjął go do rodziny. Drugi „dobry” syn nigdy nie opuścił ojca, ale chyba nigdy nie czuł się jak syn i próbował sobie zasłużyć na łaskę ojca, zasłużyć, aby być w rodzinie. W końcu w przypowieści o celniku i faryzeuszu, którzy poszli się modlić (Łk 18,9-14), to „grzeszny” celnik zostaje usprawiedliwiony, a nie „dobry” faryzeusz. Przypowieść ta kończy się podsumowaniem: „Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”. Zapewne więc, to może być tą tajemnicą, której szukamy. Nie tylko chodzi o uznanie swojej grzeszności, ale o całkowite uniżenie się przed Bogiem i uznanie potrzeby przebaczenia właśnie od Niego. Potrzeba odrzucić pychę i wywyższanie się oraz próby manipulacji Panem Bogiem i Jego Słowem, a pokorne ukorzyć się przed Nim w oczekiwaniu na łaskę i miłosierdzie. Nie przychodzić do Boga z postawą „należy mi się bo… (wstawiając cokolwiek)”, a raczej „okaż mi łaskę i miłosierdzie”.

Oczywiście wspaniałym przykładem właściwej postawy jest sam Pan Jezus, który choć nie popełnił żadnego grzechu uniżył się przed swoim Ojcem.

On, istniejąc w postaci Bożej,

nie skorzystał ze sposobności,

aby na równi być z Bogiem,

lecz ogołocił samego siebie,

przyjąwszy postać sługi,

stawszy się podobnym do ludzi.

A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,

uniżył samego siebie,

stawszy się posłusznym aż do śmierci –

i to śmierci krzyżowej.

Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył

i darował Mu imię

ponad wszelkie imię,

aby na imię Jezusa

zgięło się każde kolano

istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.

I aby wszelki język wyznał,

że Jezus Chrystus jest PANEM –

ku chwale Boga Ojca.

To dążenie Jezusowe niech nas ożywia na te nadchodzące święta. Niech Ten Który przyszedł prawie 2000 lat temu i Który jeszcze przyjdzie będzie  uwielbiony w życiu każdego z nas, a ten świąteczny okres będzie dla nas czasem zadumy i refleksji nad Jego tajemnicą. Niech łaska i miłosierdzie, która przychodzi do nas przez Pana Jezusa będzie udziałem każdego Czytelnika.

Robert Boryczka (pastor)

Scroll to top