Światowe Forum Ekonomiczne, Grupa Bilderberg i inni to światowe elity, które starają się używać UE, ONZ i jej agendy WHO do swoich celów, już od jakiegoś czasu podejmują wysiłki nad stworzeniem „lepszego świata”. Główną osobą w tym towarzystwie zdaje się być Klaus Martin Schwab – niemiecki inżynier i ekonomista. Założyciel Światowego Forum Ekonomicznego w Davos i były członek komitetu sterującego Grupy Bilderberg. Twierdzi on, że rządy nie są już „w przeważającej mierze dominującymi aktorami na światowej scenie”. Postuluje, że zglobalizowanym światem najlepiej będzie zarządzać wybrana koalicja międzynarodowych korporacji i fundacji. Dzieli dzieje ludzkości na BC (Before Coronavirus) oraz AC (After Coronavirus). Mówi o „Wielkim Resecie”, co ma oznaczać unieważnienie dotychczasowego ładu gospodarczego, społecznego, a po części również geopolitycznego. Różne dokumenty związane z tym ruchem używają takich słów-haseł jak: „dobro ludzkości”, „pokój na świecie”, „zrównoważony rozwój”, „walka z ubóstwem”, „dobrobyt”, „braterstwo”… Nowy człowiek tego „lepszego świata” ma wykazywać się wzmożoną empatią, angażować się w kwestie społeczne i ekonomiczne (klimat, LGBT, BLM, imigranci), zrezygnować z siebie i swoich potrzeb, mając na uwadze potrzeby nadchodzącego świata.
W maju tego roku w Poznaniu odbyło się spotkanie Impact’22 określane jako najbardziej prestiżowe wydarzenie gospodarczo-technologiczne w Europie Środkowo-Wschodniej. Z polskiej strony brali w nim udział między innymi premier Mateusz Morawiecki i minister zdrowia Adam Niedzielski. Jednak najjaśniejszą gwiazdą tego spotkania był Yuval Noah Harari określany mianem „głównego doradcy Klausa Schwaba” oraz mianem proroka „Wielkiego Resetu”. Wygłaszał wcześniej przemówienia programowe na temat przyszłości ludzkości w Davos w 2020 i 2018 r., na scenie głównej Sali Kongresowej Światowego Forum Ekonomicznego. Jest uważany za jednego z najbardziej wpływowych współczesnych intelektualistów publicznych. W trakcie swojej prelekcji Yuval Noah Harari podkreślał oczywiście potrzebę wypracowania „nowego porządku światowego”, który będzie zdolny zapobiec przyszłym wojnom i pandemiom oraz przeciwdziałać zagrożeniom ekologicznym. Mówił, że państwa narodowe powinny uznać prymat idei globalizmu, inaczej świat pogrąży się w chaosie.
Uwodzące są te hasła podobnie jak uwodziły hasła komunizmu mówiące o bezklasowym świecie na całej Ziemi, zniesieniu wyzysku, ograniczeniu funkcji państwa i nawet stopniowym jego zaniku. Miała nastąpić nowa era, era nowego świata, era braterstwa wszystkich ludzi na świecie, era szczęścia i zdrowia. Dokładnie tak, jak w przypadku komunizmu, jak też wcześniejszych ludzkich prób naprawiania świata z użyciem różnorakich ideologii czy religii. Prowadziło to zawsze do dyktatury „półbogów” czy „bogów” i cierpień milionów ludzi.
Kardynał Gerhard Muller były prefekt Kongregacji Nauki i Wiary w Kościele rzymskokatolickim tak o tym powiedział: „Zawsze kiedy człowiek chciał odtworzyć i odkupić sam siebie, zamiast tego tworzył potwora”, oraz „…utopia raju na ziemi w jakiejkolwiek formie skutkuje największymi zbrodniami przeciwko ludzkości (…) Natura człowieka, zraniona grzechem, potrzebuje boskiego przebaczenia. Tylko łaska Boża może nas odkupić i dać nam wolność i chwałę dzieci Bożych”.
Jednak współczesne pomysły wydają się sięgać o wiele głębiej i dalej niż pomysły komunistów. Aby je zrozumieć warto spojrzeć na przepowiednie Yuvala Noaha Harari zawarte w książce wydanej w 2016 roku pod tytułem: „Homo Deus: A Brief History of Tomorrow” (Człowiek Bóg: krótka historia jutra). Książka ta w 2017 roku otrzymał nagrodę Handelsblatt’s German Economic Book Award dla „najbardziej przemyślanej i wpływowej książki ekonomicznej roku” oraz otrzymała nagrodę społeczności akademickiej Uniwersytetu Jagiellońskiego w konkursie „Mądra Książkę Roku” w 2018 roku.
Kilka myśli z tej książki: „Skoro zapewniliśmy sobie niespotykany dotąd poziom dobrobytu, zdrowia i harmonii, skoro tak wiele osiągnęliśmy, a jednocześnie wiemy, jakie wartości obecnie wyznajemy, możemy przypuszczać, że kolejnym celem ludzkości będzie nieśmiertelność, szczęście i status bogów. Zredukowaliśmy umieralność w wyniku głodu, choroby i przemocy: teraz będziemy zmierzali do tego, by pokonać starość, a nawet samą śmierć”; „Nie musimy czekać na powtórne przyjście Chrystusa, by przezwyciężyć śmierć. Może to zrobić paru geeków w laboratorium. O ile tradycyjnie śmierć była specjalnością kapłanów i teologów, o tyle teraz pałeczkę przejmują inżynierowie”; „Upgrade’owanie ludzi do bogów może się dokonywać na trzech drogach: bioinżynierii, konstruowania cyborgów oraz konstruowania istot nieorganicznych”; „Sieci neuronów zastąpi inteligentne oprogramowanie, które będzie mogło surfować zarówno w świecie wirtualnym, jak i niewirtualnym, wolne od ograniczeń chemii organicznej. Po czterech miliardach lat w królestwie związków organicznych życie wyrwie się na bezkresne przestrzenie sfery nieorganicznej i zacznie przyjmować kształty, których nie potrafimy sobie wyobrazić nawet w najśmielszych marzeniach. Bo przecież nasze najśmielsze marzenia są nadal wytworem chemii organicznej. Wyrwanie się z królestwa chemii organicznej mogłoby również pozwolić życiu wydostać się w końcu poza naszą planetę”.
Przypomina mi się tutaj, gdy w młodości czytałem fantastyczną trylogię „Ludzie jak bogowie” radzieckiego pisarza i fizyka Seirgeja Sniegowa. Akcja dzieje się w komunistycznym zjednoczonym świecie przyszłości. Jest tam opisany niezwykły rozmach, ludzie budujący planety, statki kosmiczne „pożerające” przestrzeń, co umożliwia wielokrotne przekroczenie prędkości światła, telepatia, manipulowanie czasem, hodowanie smoków i pegazów. Wszyscy bohaterzy są mądrzy, racjonalni, współpracujący bez większych zgrzytów – biorą się pod ręce i ruszają w przestrzenie kosmiczne.
Jednak Yuvala Noaha Harari to nie pisarz fantastyki, ale historyk i filozof, którego pomysły mają wpływ na najważniejszych ludzi na tym świecie. Jego idee są bardzo uwodzące i jak on sam przekonuje mają szanse realizacji, a nawet wcześniej czy później zostaną zrealizowane. Przy czym czytając jego książkę „Homo Deus” miałem poczucie jakby mnie postawiono pod „drzewem poznania dobra i zła” w skórze Ewy, która widziała, „że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy” (Rdz 3,6). Słowa książki przekonywały, że jesteśmy jako ludzie niezwykli – nie potrzebujemy już Boga, potrafimy sobie bez Niego poradzić…
Wraca więc pokusa stara jak świat: „Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,4-5). Ale potem czytamy o ironizującym Bożym podsumowaniu stanu człowieka, który sięgnął po owoc: „Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki” (Rdz 3,22). Przed czym więc teraz jest stawiany człowiek, przed jakim wyborem?
Obawiam się, że jeśli te wizje będą kiedyś realizowane powstanie dyktatura jakiej świat dotąd nie widział. Wyłoni się stosunkowo niewielka klasa panów – pretendujących do miana bogów (mających władze, wpływy, korzystających z wszystkich dostępnych zasobów). Większość zniewolonych ludzi będzie służyć tym bogom… A wyznawcy prawdziwego Boga, który objawił się w Chrystusie będą okrutnie prześladowani jako jednostki aspołeczne, wywrotowe i niebezpieczne dla porządku i pokoju! Tak już nieraz było i taki będzie mroczny świat przyszłości. Dla nas nie jest to zaskoczeniem, bo zapowiada to Pismo św. to musi nastąpić…
Jan przecież miał widzenie: „I ujrzałem Bestię wychodzącą z morza, mającą dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jej dziesięć diademów, a na jej głowach imiona bluźniercze.Bestia, którą widziałem, podobna była do pantery, łapy jej – jakby niedźwiedzia, paszcza jej – jakby paszcza lwa. A Smok dał jej swą moc, swój tron i wielką władzę” (Obj 13,1-2). Zjednoczone władze i moce tego świata manipulowane przez władcę tego świata obejmą panowanie. Nastąpi wielki ucisk (Obj 7,14, Mt 24,21) i w końcu przyjdzie Pan Jezus na sąd (jednych pośle w ogień wieczny drugich do życia wiecznego). Nastąpi odnowienie/przemiana świata; nastąpi Nowa Ziemia i Nowe Niebo; nastąpi zmartwychwstanie – pełnia życia wiecznego, dla tych zapisanych w „księdze życia”. Otrzymamy nowe ciała, które nie chorują i nie umierają. Staniemy się w pełni uczestnikami „boskiej natury” (1 P 1,4). Bóg będzie w pełni z nami.
A do tego czasu jako wierzący mamy być błogosławieństwem dla wszystkich, ogłaszać Dobrą Nowinę o nadchodzącym Królestwie Bożym i królu Jezusie Chrystusie. Nie wikłać się w dociekania odnośnie tego kiedy, co nastąpi. Bardzo aktualne w naszych czasach jest pouczenie Jezusa: «Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi» (Dz 1,7-9). Ludzie potrzebują zmiany, ale ona tak naprawdę jest dostępna tylko w Jezusie Chrystusie przez wiarę. Tylko poprzez duchowe narodzenie, które jest dziełem Boga.
Jak rozumiem ciągle też aktualny jest pierwszy nakaz Boga „czynienia sobie ziemi poddaną” (Rdz 1,28), czyli działania ku dobru ludzkości we wszelakich sferach życia. Czyli mamy się angażować w to, co dobre i pożyteczne, lecz pamiętać, że ostateczne rozwiązanie problemów ludzkości jest z Bogu, w Jezusie Chrystusie. Pamiętać też, że dopóki nie powróci Pan Jezus będą pojawiały się różne ludzkie pomysły na ulepszenie świata ludzkimi wysiłkami z odrzuceniem panowania Boga. Powinniśmy więc czuwać, aby jako wierzący – jako Kościół – być gotowymi. Jak pisał Paweł: „Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko” (Ef 6,11-13).
Robert Boryczka (pastor)