Współcześnie upatruje się często pomoc psychologiczną jako rozwiązanie wszelkich problemów człowieka. Oferuje się pomoc psychologiczną w związku z różnymi traumami, bolesnymi zdarzeniami a nawet wahaniami nastrojów u ludzi. Psycholog staje się niezbędnym wyposażeniem wszelkich zakładów pracy i szkół. Oczywiście idzie za tym bogata oferta skorzystania z różnego rodzaju szkoleń, poradni psychicznych, różnego rodzaju psychoterapii.
Czy psychoterapia rzeczywiście stanowi remedium na współczesne problemy człowieka? Czy może jest tylko medialno-marketingowym optymistycznym obrazem, za którym w rzeczywistości niewiele się kryje… Albo co gorsza, jest społecznym przyzwoleniem na krzywdzenie i pozostawianie samym sobie ludzi, którzy położyli w niej zaufanie. Problem nie jest nowy. Zastanawia się nad nim między innymi dr Tomasz Witkowski – autor kilkunastu książek poświęconych psychologii, w tym bestsellerowej trylogii „Zakazana psychologia” oraz „Terapia bez makijażu. Rozmowy o terapeutycznych niepowodzeniach”.
W jednym z wywiadów dr Witkowski podaje przykład tzw. testu Rorschacha. Chodzi o tablice z symetrycznymi plamami atramentowymi, które pokazuje się badanemu, prosząc go o podanie skojarzeń mających być podstawą do analizy jego osobowości i diagnozy zaburzeń psychicznych. Ta metoda chociaż nigdy nie uzyskała potwierdzenia swojej wartości diagnostycznej to wciąż jest używana przez niektórych psychologów, do tego przez biegłych sądowych. Wyniki takiego „badania” wpływają zatem na decyzje sądu i mają wymierne przełożenie na ludzkie życie. Warto tutaj pamiętać, że eugenika także została stworzona przez uczonego i była traktowana poważnie przez wiele lat, stając się m.in. „naukową” podstawą nazizmu i przyczyniając się do przymusowej sterylizacji setek tysięcy ludzi.
Taką definicję znalazłem jeśli chodzi o psychoterapię: „Psychoterapia – stosowanie metod psychologicznych, zwłaszcza opartych na regularnym kontakcie międzyludzkim, w celu pomocy osobom zmagającym się z różnorodnymi problemami”. W rzeczywistości psychologia i psychoterapia starają się pełnić funkcje jaką do niedawna pełniła religia. Psycholodzy są świadomi tej funkcji. Psychologia stara się „odkryć prawdziwe ja” człowieka. Psycholodzy zaś i psychoterapeuci odgrywają we współczesnym świecie niejako rolę kapłanów, wyrokując, co jest „autentyczne” i „nieautentyczne”, co „rozwojowe”, a co nie, co „toksyczne” itd.
Wielu psychologów kieruje się mniej lub bardziej uświadomionymi przekonaniami, że religia jako wiedza mityczna nie jest prawdziwa, zaś psychologia daje naprawdę możliwości rozwiązania indywidualnych problemów człowieka. Nietrudno się domyśleć, że taka postawa wobec religii jest przejawem redukcjonizmu, czyli rozumowania, że możliwe i właściwe jest wyjaśnienie i opis własności złożonego układu poprzez opis i wyjaśnienie zachowania jego części. A także jest to postawa pragnąca nadać psychologii atrybuty tak zwanej „naukowości”, ponieważ wiara w Boga jakoby odbiera samodzielność myślenia przez odwoływanie się do koncepcji opatrzności i opiera porządek moralny na wątpliwych podstawach, a nie na „rzeczywistych – naukowych”.
Najbardziej jednak bolesne jest dla mnie nie to, że psychologia na obecnym etapie rozwoju stara się ubrać w szaty nauki, ale że wielu chrześcijan uwikłało się w tak zwaną pomoc psychologa[i], czy to w formie różnych szkoleń, czy regularnej psychoterapii. Często jest to terapia trwająca latami… Rezultatem bywa rozgoryczenie, żal, poczucie oszustwa – gdy nie widać żadnych pozytywnych zmian. Czasami nawet taka terapia prowadziła do tragicznych rezultatów w postaci poranionych ludzi, pokiereszowanych relacji a nawet prób samobójczych. Przyglądając się dokładniej można zauważyć, że psychologia i psychoterapia próbują nauczyć ludzi, że są całkowicie odpowiedzialni za swój rozwój, czego przykładem mogą być m.in. te wszystkie techniki motywacji, „zarządzania sobą” czy rozwoju osobistego, a z drugiej strony oferują one zwolnienie z odpowiedzialności tam, gdzie jest ona niewygodna. Przykładem jest wykorzystanie prawdy o decydującym wpływie dzieciństwa i wychowania na kształtowanie osobowości. Prowadzi to do „kopania się w dzieciństwie” i często wręcz narzucania interpretacji z dzieciństwa. Próbując zrozumieć samych siebie, szczególnie łatwo poddajemy się sugestywnym narracjom i nawet bywamy nakłaniani do sądów i działań, które niszczą relacje z najbliższymi nam osobami. W takiej regresji do okresu dzieciństwa pod wpływem sugestii może człowiek uznać za prawdziwe wydarzenia, których nigdy nie było, dlatego przejdzie nawet test z użyciem wykrywacza kłamstw. Znane są tragiczne przypadki nawet oskarżeń i wyroków sądowych w oparciu o „odkryte” wydarzenia z dzieciństwa. Wiarygodność tych sposobów, dzięki Bogu, już została obalona w wyniku przeprowadzonych badań. Niestety w wielu środowiskach, również chrześcijańskich te metody ciągle funkcjonują.
Stara indyjska przypowieść mówi o sześciu ślepcach, którzy postanowili dowiedzieć się czegoś o słoniu. Jeden z nich natknął się na twardą skórę słonia, stwierdzając, że jest on żółwiem. Drugi dotknął kła i ocenił, że ma do czynienia z nosorożcem. Trzeci, pomacawszy trąbę, doszedł do przekonania, że to jakiś wielki wąż. Czwarty, natknąwszy się na kolano słonia, zawyrokował, że jest to drzewo. Doświadczywszy podmuchów powietrza powodowanych przez uszy słonia, piąty ślepiec nazwał go orłem. I wreszcie szósty, chwyciwszy zwierzę za ogon, zawyrokował, że jest ono zwykłą liną. Wszyscy ślepcy, mający każdy swoje racje, nie byli w stanie zdobyć pełnej wiedzy o wyglądzie słonia. Według mnie tak się ma sytuacja z współczesną psychologią, próbującą w oparciu o różne badania poznać, zrozumieć człowieka. A w rzeczywistości nie będąc w stanie poznać całkowicie człowieka, nie jest też w stanie pomóc mu.
Ja jednak wierzę, że mam bezpośredni dostęp do najlepszego psychologa i psychoterapeuty jaki istnieje. On zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Jego obraz mojej osoby jest całościowy. Jego porady są zawsze bezbłędne. On jedynie uzdrawia psychicznie, bo zna mnie o wiele lepiej niż ja sam siebie, lub ktokolwiek inny może mnie poznać.
Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,
Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi.
Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze;
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał.
(Ps 139,13-16)
Robert Boryczka
(pastor)
[i] Nie piszę tutaj o tak zwanych „chrześcijańskich psychologach”, którzy wykorzystując pewne narzędzia psychologii w celu lepszego zrozumienia człowieka kierują go do Boga (który objawił się w Jezusie Chrystusie), jako jedynego rzeczywistego i ostatecznego lekarza duszy ludzkiej. I jeszcze jedna ważna uwaga – odróżniam wyraźnie psychiatrę (psychiatrię), który jest lekarzem od psychologa (psychologii).