Niemałe zamieszanie wywołała niedawno opublikowana deklaracja Dykasterii Nauki Wiary zatytułowana „Fiducia supplicans – o duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw”[1]Fiducia supplicans https://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_ddf_doc_20231218_fiducia-supplicans_pl.html. Prawie natychmiast środowiska związane z tradycją katolicką potępiły dokument jako jawne zezwolenie na błogosławienie par jednopłciowych, błogosławienie jawnego grzechu[2]Czy „Fuducia supplicans” jest końcem Kościoła? https://wobronietradycjiiwiary.com/pl/czy-fiducia-supplicans-jest-koncem-kosciola/ lub co najmniej utwierdzanie ludzi w ich czynieniu[3]Komunikat przełożonego generalnego Bractwa św. Piusa X https://news.fsspx.pl/2023/12/komunikat-przelozonego-generalnego-bractwa-sw-piusa-x/. Natomiast polski episkopat stwierdził, że zasadniczo dokument niczego nie zmienia[4]Rzecznik Episkopatu: Deklaracja Fiducia supplicans w niczym nie zmienia dotychczasowego nauczania Kościoła … Continue reading.
Przeciwnego zdania są świeckie media, których nagłówki obwieszczają, że Watykan nareszcie wprowadza błogosławieństwo par homoseksualnych[5]Watykan zatwierdza błogosławieństwa dla par tej samej płci w przełomowym orzeczeniu … Continue reading. Prezydent Joe Biden z zadowoleniem przyjął decyzję papieża Franciszka[6]Joe Biden z zadowoleniem przyjmuje decyzję papieża Franciszka o zezwoleniu na błogosławieństwa dla „par” homoseksualnych … Continue reading.
Jak sądzicie, kto ma rację? Kto z uwagą przeczytał treść tego dokumentu? Kto w ogóle widział go na oczy zanim wypowiedział się w tej sprawie? Jak wielu wystarczyły jedynie nagłówki i pogłoski? Coraz więcej ludzi nie będzie w stanie przeczytać tego krótkiego artykułu, dlatego na portalach internetowych coraz częściej możemy tekst odsłuchać lub zobaczyć w formie wideo. Ludzie tak bardzo odzwyczajają się od przeczytania czegoś dłuższego niż jedna strona tekstu, że bez cienia wątpliwości można to już nazwać upośledzeniem. Niekończące się dyskusje pod postami, gdzie wystarczy rzucić nagłówkiem całkowicie mijającym się z treścią artykułu, by wywołać burzę łapek w górę i w dół, skłoniły mnie do porzucenia mediów społecznościowych – z wyjątkiem YouTube, gdzie oglądam dokładnie to co sobie zasubskrybowałem – czyli kanały tematyczne, najczęściej wykłady ludzi dużo mądrzejszych ode mnie.
Wracając jednak do tematu: kto ma rację w ocenie dokumentu „Fiducia supplicans”? Część przeczytała prezentację tekstu lub pierwsze zdanie z akapitu 33 i już wyrobiła sobie zdanie, ale zapewne większość bazowała na medialnych nagłówkach i wypowiedziach polityków lewej lub prawej strony sceny politycznej.
33. W ramach nakreślonego tu horyzontu, istnieje możliwość błogosławieństwa par w sytuacjach nieregularnych i par tej samej płci.
Ludzie przyzwyczajeni do prostego, jednozdaniowego przekazu, często nie są w stanie zrozumieć zniuansowanego lub zawiłego w swej treści dokumentu. W szczególności teksty odnoszące się do wiary, dotykające dylematów moralnych, obwarowane wielowiekową historią, muszą z konieczności posługiwać się językiem precyzyjnym co nie znaczy zrozumiałym dla przeciętnego odbiorcy. Víctor Manuel Fernandez, zawarł w deklaracji rozmyślania nad naturą błogosławieństwa. Zauważa, że to nie od świętości proszącego zależy słowo błogosławieństwa. Zwinnie wskazuje, że błogosławieństwa były wypowiadane w Starym i Nowym Testamencie do grup ludzi, co do których nie można było mieć pewności, czy żyją pobożnie. Dlatego duchowni również nie powinni wnikać w aktualny status wiernych, a raczej proszących, którzy „błagają, aby wszystko, co jest prawdziwe, dobre i po ludzku ważne w ich życiu i relacjach, zostało przeniknięte, uzdrowione i wzmocnione obecnością Ducha Świętego” – powinni zatem ich wysłuchać i pobłogosławić.
Oczywiście można dyskutować na ile jest to pogląd poprawny. Pan Jezus Chrystus mówił raczej:
Mt 5:3-12 „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy wam urągają i prześladują was i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe o was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.” (Biblia Tysiąclecia wyd. V)
Błogosławieństwo nie należy się wszystkim bez wyjątku. Chrystus oczekuje pewnej postawy. Umiłowania sprawiedliwości. W przypadku osób pozostających w związkach innych niż małżeństwo należałoby się raczej modlić o nawrócenie i pokutę. Wierzący chętnie będą modlić się o takie osoby. Nie ma wątpliwości, że powyższy tekst Ewangelii nie obejmuje ludzi, żyjących w jawnie grzesznym stanie.
Autor w niezwykły sposób posługuje się przykładem apostoła Piotra wołającego „Panie, ratuj mnie!”. Zupełnie niezrozumiałe jest przytaczanie tego przykładu w kontekście błogosławieństw jednopłciowych par. Owszem ratunek jest potrzebny takim osobom, ale nie dokonuje się on za pomocą błogosławieństwa, ale pokuty, modlitwy i postu. Przywołuje też wypowiedzi św. Teresy od Dzieciątka Jezus, Benedykta XVI i Jana Pawła II, którzy taką deklarację uznaliby za karygodne nadużycie. Tym samym autor chce tymi cytatami legitymizować swój własny, wypaczony obraz miłości Bożej i roli błogosławieństwa w życiu chrześcijańskim. Wydźwięk tej deklaracji jest typowym zawołaniem: zagłaskajmy grzech, może wtedy zniknie, a kościoły na powrót zapełnią się wiernymi. Miłość rozumiana jest jako uczucie, a nie jako zestaw cnót (1 Koryntian 11). Autor w tytule „błaga o zaufanie”, ale w mojej ocenie absolutnie na to nie zasługuje. Nie tylko dewaluuje pojęcie błogosławieństwa, ale wprowadza starą herezję wedle której, odpowiedzią na trwanie w grzechu powinno być nieustające uczucie miłości. Zupełnie inne rady dawał apostoł Paweł, Tytusowi, który miał ustanowić Biskupów na Krecie:
Tt 1:13 „Świadectwo to jest zgodne z prawdą. Dlatego też karć ich surowo, aby wytrwali w zdrowej wierze” (Biblia Tysiąclecia wyd. V)
Dodatkowo omawiana deklaracja wychodzi z założenia, że to na wizji Ojca Świętego, Dykasteria opiera swoją wykładnię. A przecież powinno być to objawienie Pisma Świętego. A trzeba przyznać, że wypowiada się ono w sprawie praktyk homoseksualnych i innego rodzaju niemoralności płciowej niezwykle surowo[7]1Kor 6:9-10 „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni … Continue reading. Autor wyciąga też błogosławieństwa spod jurysdykcji Prawa Kanonicznego, jako przeciwdziałanie nadmiernej kazuistyce (akapit 33). Środowiska tradycyjne, słusznie zgłaszają swoje obiekcje co do tego dokumentu.
Ale wszystkie tego typu rozważania, są dostępne dopiero po przeczytaniu ze zrozumieniem 45 akapitów tekstu. W sumie nie tak wiele, a jednak jest to dla sporej części społeczeństwa bariera niemożliwości. „O jeny, ile to czytania” – słyszałem to nader wielokrotnie. Wynika to z praktyki długotrwałego smażenia mózgu dopaminą za pomocą filmów na TikTok, czy „rolek” w innych mediach społecznościowych. Zero wysiłku i szybka gratyfikacja. Napełnianie umysłu treściami, które są całkowicie bezużyteczne poznawczo. Schemat ten uwstecznia nas na przyjmowanie czegoś więcej niż bezczelna propaganda. Łatwo rozpoznać takich ludzi, ponieważ mówią zlepkami zdaniowymi swojego ulubionego polityka, influencera czy innego celebryty. Czasami słyszę, że posługuję się nazbyt wyszukanym słownictwem, używam niezrozumiałych dla większości zwrotów. Prawda jest jednak taka, że za zubożone, pospolite słownictwo odpowiada nieoczytanie.
Pomóc może w tym praktyka regularnego czytania wyznaczonej ilości pozytywnej treści. Nowy rok sprzyja dobrym postanowieniom. Na początku regularne czytanie będzie przymusem, następnie czymś normalnym, a na końcu samą przyjemnością. Osoby, które zmieniły swoje nawyki w tym zakresie są zauważalnie ciekawszymi rozmówcami, którzy naprawdę mają coś mądrego do powiedzenia. Pomagają w tym rozmaite plany czytania Pisma Świętego oferowane praktycznie w każdym Kościele w Polsce[8]Diakonia na rzecz ruchu Światło-Życie https://natanael-oaza.eu/images/roczne_czytanie_biblii.pdf, Towarzystwo Biblijne w Polsce … Continue reading. Warto podjąć ten trud, aby później oglądać prawdziwie błogosławione owoce tej decyzji.
Jeden cel to samo czytanie, ale kolejny to próba zrozumienia tego, co się czyta. Jestem pewien, że codzienne czytanie Biblii może popchnąć każdego z nas w nowy, nieznany, fantastyczny kierunek. Masa ludzi, która rozpoczęła tę przygodę, znalazła nie tylko mądre treści autora biblijnego, ale TEGO, o którym się w tej księdze mówi. Dogłębnego poznania Tego, który powinien być przedmiotem wiary, czyli Jezusa Chrystusa, z całego serca życzę wszystkim czytelnikom „Pisane z serca” w tym nowym 2024 roku.
wikariusz Krzysztof Radzimski
Bibliografia