Gdzie ci mężczyzni?

Jednym z najbardziej tragicznych rzeczy, jaka dzieje się na naszych oczach jest upadek mężczyzn. Jest to jedna z najboleśniejszych spraw dla mnie. Mam wrażenie, że stajemy się coraz bardziej kobiecy. Oczywiście wszystko to dzieje się przy aplauzie mediów, promujących zniewieściałych mężczyzn, i dużym wpływie ruchów homoseksualnych.

Ten upadek mężczyzn widoczny jest w rodzinach, w społeczeństwie, a co najsmutniejsze również w kościołach. Mężczyźni wycofują się z wszelkich odpowiedzialności. To sami zniewieściali mężczyźni stawiają kobiety w pozycjach przywódczych, przekazując im odpowiedzialności. Zaczynając na rodzinie, a kończąc na pastorkach w kościołach. Wszystko to jest motywowane oszukańczą i bezbożną hipotezą, że we wszystkim jesteśmy równi. W kościołach nagina się nauczanie Słowa Bożego, aby wykazać równość kobiet i mężczyzn jeśli chodzi o powołanie i zadania.

W efekcie mamy coraz więcej zniewieściałych mężczyzn, którzy nie są chętni brać odpowiedzialności, ani za rodzinę, ani za kraj, ani za kościół. Mężczyzn zajmujących się sobą i wpatrzonych w siebie, albo nie radzących sobie ze sobą i wpadających w różne wynaturzenia seksualne, albo popełniających samobójstwa. Najwyraźniej to widać w „przodujących” krajach, gdzie mamy dobrobyt. Właśnie w krajach zachodnich mężczyźni umierają na skutek samobójstwa trzy lub cztery razy częściej niż kobiety. Największa liczba samobójstw jest w grupie osób w wieku od 15 do 29 roku życia. Tak to w krajach rozwiniętych samobójstwo jest przyczyną prawie 30% zgonów młodych mężczyzn.

Ciekawym wydaje się w tym kontekście “Eksperyment Calhouna”, oryginalnie zwany “Mouse Utopia”. John Calhoun stworzył mysi odpowiednik rozwiniętej cywilizacji ludzkiej. Eksperyment został przeprowadzony na myszach w roku 1968 i trwał 4 lata. Mimo wielokrotnych prób efekt końcowy był zawsze ten sam – nieograniczony dostęp do pokarmu i brak zagrożeń powodował wymarcie populacji.

Nie wchodząc w szczegóły, dla potrzeb tego artykułu chciałbym zwrócić uwagę na to, co działo się z mysimi samcami w tym eksperymencie. W fazie „C” u samców zanikła umiejętność obrony własnego terytorium. Karmiące samice zaczynały być wyraźnie agresywne, niejako przejmując od samców role obrony gniazda. Powszechną stała się przemoc. Samce przestały w jakikolwiek sposób zabiegać o samice. Pojawiły się zachowania homoseksualne. Bardziej dominujące samce wykorzystywały te bardziej bierne, które przyjęły “rolę żeńską”. Wszystko jeszcze bardziej rozwinęło się w fazie „D” – która okazała się fazą wymierania. Pojawiły się męskie odpowiedniki samic, tzw. “piękni”. Samce te nie wykazywały żadnego zainteresowania samicami, jak również nigdy nie brały udziału w jakichkolwiek konfliktach. Ich zachowanie sprowadzało się wyłącznie do picia, jedzenia, spania, jak również dbania o własny wygląd  (np. ciągłego czyszczenie futerka). Ostatni tysiąc myszy nie wykształcił w sobie jakichkolwiek reakcji społecznych. Nieznana im była agresja oraz zachowania prowadzące do ochrony gniazda i potomstwa. Nie angażowały się w inne działania niż picie, jedzenie, spanie oraz dbanie o siebie. Osobniki męskie w tym czasie wyglądały wyjątkowo ładnie i zadbanie. Posiadały zdrowe ciało i dobrze wyglądające oczy. Jednak nie potrafiły poradzić sobie z jakimkolwiek nietypowym bodźcem. Choć wyglądały wyjątkowo dobrze, były również wyjątkowo głupie.

Czy ten opis nam coś sugeruje? Coś nam przypomina? Zastanawiam się w jakiej fazie żyjemy?

Bóg stworzył mężczyznę i kobietę. Wyznaczył im role do spełnienia. Po grzechu nastąpiło odkupienie dostępne dla wierzącego w Chrystusa. Wierzący mężczyzna i wierząca kobieta stali się nowym stworzeniem. Bóg niejako na nowo określił relacje miedzy nimi. W Liście do Efezjan Paweł pisze o tym tak: „Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała.Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim.Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie,aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo,aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje.Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała.Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem.Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła.W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!” (Ef 5,22-33).

Wierzę, że w Chrystusie mężczyźni nie muszą iść z prądem współczesnej kultury i stawać się parodią kobiet. Bóg pragnie, aby mężczyzna był odpowiedzialny za swoją żonę i swoja rodzinę. Jeśli jednak damy się ponieść zepsutej kulturze nie wypełnimy zadania jakie Bóg dla nas mężczyzn wyznaczył. Panie Boże odbuduj mężczyzn w Polsce! Amen!

Robert Boryczka

(pastor)

Scroll to top