W pierwszą sobotę kwietnia tego roku jechałem z Warszawy do Starachowic na warsztaty dotyczące uczniostwa, które wraz z zespołem ruchu chrześcijańskiego Mt28 mieliśmy poprowadzić w jednym z tamtejszych Kościołów ewangelicznych. Trasa mojej podróży wiodła przez Wąchock, małe miasto w powiecie Starachowickim, gdzie znajduje się zbudowane w 1179 roku opactwo Cystersów. Zatrzymałem się, żeby obejrzeć zabytkową budowlę. Cystersi stanowią odłam zakonu Benedyktynów, powstały w 1098 roku. Ich pierwszą siedzibą był klasztor w Cîteaux w Burgundii (po łacinie Cistercium). Odłączyli się od Benedyktynów by powrócić do ewangelicznej prostoty i praktykowania ubóstwa co miało być formą naśladowania Chrystusa. Do Polski Cystersi dotarli w połowie XII wieku. Pierwszy klasztor zbudowali w Jędrzejowie około 1150 roku. Zespół klasztorny w Wąchocku jest obiektem szczególnym. Zbudowany został jeszcze w stylu i formie odpowiadającej romańszczyźnie, ale miał już elementy zapowiadające gotyk – przede wszystkim sklepienia krzyżowe nie tylko kwadratowych ale i prostokątnych przestrzeni co wymuszało ostre łuki. Kościół klasztorny został zbudowany bardzo starannie z przeplatających się warstw ciemnego i jasnego kamienia. Klasztor został przebudowany w epoce baroku, trudno więc dopatrzyć się pierwotnego układu przestrzennego.
Spacerując wokół 800-letniej budowli wyobrażałem sobie początek działania zakonników w Wąchocku. Przybyli do krainy bardzo słabo zurbanizowanej, na pustkowie otoczone starymi lasami i mokradłami. Najbliższe wsie miały prostą, drewnianą zabudowę, ludność kraju ich osiedlenia była niewykształcona, dopiero od 200 lat należąca do rodziny europejskich narodów chrześcijańskich. Cystersi przywieźli ze sobą nową technologię budownictwa – wystawili murowany, kamienny gmach ze sklepionymi wszystkimi pomieszczeniami, przywieźli zaawansowaną technologię przemysłową – sypali groble zakładali stawy młyńskie by kołami wodnymi napędzać rozmaite urządzenia w kuźniach, kopalniach i zakładach metalowych nad rzeką Kamienną w samym Wąchocku, a także w Bzinie, Mostkach, Parszowie i Starachowicach. Zajmowali się kopiowaniem ksiąg biblijnych oraz innych dzieł literatury starożytnej. Prowadzili też katechezę w swoim Kościele. Do XV wieku opatami wąchockiego klasztoru byli wyłącznie cudzoziemcy. Dopiero w 1461 na to stanowisko wybrano pierwszego Polaka – Mikołaja Raduńskiego.
Można śmiało powiedzieć, że Cystersi przysłużyli się bardzo do awansu cywilizacyjnego ziem polskich. Mieli wpływ nie tylko na rozwój gospodarczy, także na oświatę i naukę. Jeden z najwcześniejszych polskich kronikarzy, Wincenty Kadłubek (ok. 1150-1223), przez pięć ostatnich lat swego życia związany był z klasztorem Cystersów w Jędrzejowie.
Spacer wokół opactwa przyniósł inne spostrzeżenie oraz refleksję. Zauważyłem, że w 800-letniej budowli wciąż mieszkają zakonnicy. Sprawdziłem potem w Internecie. Kasata zakonu Cystersów na ziemiach polskich nastąpiła na przełomie XVIII i XIX wieku (w różnym czasie na terenie poszczególnych zaborów, w Wąchocku w 1819 roku). Zakonnicy powrócili do tutejszego opactwa dopiero w 1951 roku. Teraz już nie są pionierami edukacji czy technologii. Wąchock, Starachowice i cały świętokrzyski okręg przemysłowy rozwijał się dalej, od XIX wieku, ze zmiennym szczęściem, już bez udziału Cystersów. I to jest zrozumiałe – pionierzy inicjują zmiany które potem przejmuje większość lokalnej społeczności. Rozwój przez nich rozpoczęty zatacza coraz szersze kręgi i zyskuje nowych współautorów. Zastanawiałem się nad tym jaki wpływ teraz mają Cystersi w Wąchocku? Jak wykładają Słowo Boże, które przed wiekami pilnie i wiernie kopiowali?
Pojechałem dalej na nasze warsztaty, by mówić o tym jak pomagać nowym wierzącym stawać się dojrzałymi uczniami Chrystusa. Ruch Mt28 był w latach 80-tych i 90-tych XX wieku pionierem uczniostwa w polskim ewangelicznym chrześcijaństwie. Dziś wiele Kościołów i organizacji chrześcijańskich na różne sposoby pomaga wierzącym wzrastać w dziedzinie charakteru, przekonań biblijnych i umiejętności w służbie na rzecz Ewangelii. Bardzo się z tego cieszę, bo rozwój uczniostwa powinien zataczać coraz szersze kręgi i mieć coraz więcej współautorów. Budowanie uczniów powinno być sednem służby Kościoła. Sam chcę pozostawać wierny temu powołaniu. Taka przecież jest wola samego Jezusa: Została Mi dana wszelka władza w niebie i na ziemi. Idąc więc, czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata (Ewangelia Mateusza 28,18-20).