Po przeczytaniu „Wędrówki Pielgrzyma” Johna Bunyana
Książka Johna Bunyana „Wędrówka Pielgrzyma” to wspaniała, pełna alegorii i metafor powieść, która przenosi czytelnika we wszystkie sfery życia chrześcijanina. Absolutnie wszelkie barwne historie oraz obrazy poruszają wyobraźnię, serce i umysł czytelnika, przenosząc go w świat duchowej podróży.
Jestem zaskoczony jak wiele z tych historii miało miejsce w moim życiu oraz w życiu bliskich mi osób.
Autor przedstawia podróż jaką każdy człowiek musi odbyć, aby otrzymać zbawienie tożsame z życiem wiecznym. Jest to podróż pełna przygód, trudności, pułapek, pokus, walki i zwątpienia. Możemy czytać historie o przyjaźni, o prawdziwych wartościach oraz o charakterze, różnych postaw ludzi. Całą tę pielgrzymkę można by podzielić na dwa etapy:
Etap do Krzyża – usprawiedliwienie
Etap od Krzyża – uświęcenie
Chciałbym podzielić się refleksją po przeczytaniu książki oraz przedstawić kilka głównych myśli na jakie zwróciłem uwagę.
1. Stan każdego człowieka
Już od samego początku książki autor ukazuje obraz pielgrzyma przechodzącego przez pustynie tego świata, który musi radzić sobie z ciężarem stanowiącym brzemię winy i wyrzutów sumienia w Jego życiu. Ma również świadomość tego, że zmierza do stawienia czoła absolutowi doskonałości i świętości oraz że zbliża się dzień nadchodzącego sądu. Sytuacja jego wygląda beznadziejnie, ale doprowadza go do pytania: „Co mam czynić, aby być zbawionym?”.
W tym zdaniu jest bardzo wiele, ponieważ przedstawia człowieka, który zdaje sobie sprawę ze swojego marnego położenia względem wielkiego świętego Boga, który jest Sędzią.
Każdy człowiek mniej lub bardziej refleksyjny mierzy się z własnym sumieniem, które ma świadomość, że odpowie przed kimś. Drugim podobnym tego zmaganiem jest świadomość uciekającego czasu i nadchodzącej śmierci. My ludzie staliśmy się ekspertami, aby oddalać i zagłuszać te wzywające do refleksji nad istnieniem myśli. Nasza postać Pielgrzyma nie tylko ma to przeświadczenie, ale jeszcze rozumie, że ciężar, który niesie może, poprzez sprawiedliwy sąd Boga, doprowadzić go do piekła – czyli miejsca wiecznego oddzielenia od Stwórcy oraz potępienia. Ta świadomość potrzeby zbawienia lub zbawiciela jest bardzo dobrym początkiem do tego, aby na scenę weszła postać znana jako „Ewangelista” i wezwała naszego bohatera do jakieś konkretnej akcji. Mianowicie do podróży w stronę światła albo ucieczce od ciemności i nadchodzącego gniewu Boga. Ważne dodać, że w tej części obraz pielgrzyma ilustruje stan lub sytuację każdego człowieka i przedstawia sens życia istot ludzkich jakim jest pojednanie z Bogiem.
2. Droga do Krzyża – Usprawiedliwienie
Jeszcze dobrze się nie rozpoczęła podróż a już zaczynają się pierwsze przeszkody. Rodzina, przyjaciele, wszyscy chcą powstrzymać bohatera przed najważniejszą ludzką decyzją szukania Boga. Nasza postać krzycząc: „Żywot Żywot wieczny” biegnie, ile ma sił, nie oglądając się za siebie. Ta sytuacja przedstawia nam pewną głęboką prawdę. O ile zbawienie otrzymujemy z łaski przez wiarę, to już naśladowanie Chrystusa kosztuje całe życie. Nierzadko oznacza to również utratę relacji, stanowiska, godności, wizerunku, komfortu itd. Chrześcijanin – bo tak nazywa się nasz bohater – w swej podróży do celu posiada mapę, która jest również pochodnią dla jego stóp. To Słowo Boże, które pozwala poznać i spotkać się z samym Bogiem, jednocześnie zawiera drogowskazy do życia i pobożności. Ma też moc osądzić wszystkie zamysły i zamiary serca. Warto więc trzymać się go za wszelką cenę, ponieważ droga do Krzyża będzie pełna wątpliwości, poczucia straty starego życia, strachu, wstydu i wielu innych emocji. Jednak to do odwagi wzywa nas Bóg, lękliwi Królestwa Bożego nie ujrzą. W tej samej „Książce”, jak opisuje nasz bohater można napotkać przez niewłaściwe zrozumienie błędną drogę i napotkać ludzi, którzy mogą chcieć nas zwieźć. Dzieje się to, gdy Chrześcijanin spotyka „Mędrka”, który radzi mu, aby spotkał źródło swojego uwolnienia od brzemion w spełnianiu uczynków Zakonu. Jest to dobrze zorganizowana pułapka, gdyż podsyca w nas potrzebę chwały, którą możemy osiągnąć przez własne dokonania. W zasadzie do końca swoich dni będziemy potrzebować być obieranym z tych martwych uczynków i najlepszym do tego jest poddawanie się pod rady pana „Ewangelisty”. Każdy człowiek ma tendencje do albo liberalnych, albo legalistycznych wychyleń. Drogą zaś którą powinniśmy kroczyć to droga Ewangelii. W człowieku zawsze będzie potrzeba dodawania czegoś do doskonałego już dzieła Jezusa Chrystusa, ale naprawdę nie ma takiej potrzeby. To wspaniałe a zarazem brutalne dzieło Krzyża było docelowym miejscem naszego bohatera. To właśnie tam poczuł on ogromną ulgę obciążającego go brzemiona. Wreszcie ze zdumieniem, wpatrzony w Krzyż, ze łzami płynącymi z oczu doświadczył pokoju w sercu. To w tym właśnie zdarzeniu na Krzyżu zostaje odkupiony grzesznik i jednocześnie zaspokojona sprawiedliwość Boga. Usprawiedliwienie tożsame ze zbawieniem, jakie otrzymał „Chrześcijanin” miało trzy etapy.
- Doświadczył przebaczenia grzechów
- Otrzymał nową szatę sprawiedliwości
- Otrzymał tez pieczęć Ducha św.
W wielkiej radości, wolny od kajdan niewoli grzechu rozpoczyna kolejny etap zwany Uświęceniem.
W trakcie podróży Chrześcijanin spotykał się z wieloma osobami, które na różne sposoby usiłowali doświadczyć tego samego pokoju, przebaczenia i sprawiedliwości. Nie potrafili oni jednak przyjąć jedynej właściwej drogi, która do tego prowadzi. Szukanie innej drogi niż ta „ciasna i wąska” jest wyrazem buntu i niezrozumienia przesłania Ewangelii, o czym przekonało się wielu postaci towarzyszących naszemu bohaterowi. W tej historii uczymy się jednego ważnego przesłania, że nie ma żadnej innej drogi do zbawienia, ani żadnego innego imienia pod słońcem. Jest tylko jedna osoba i dzieło Jezusa Chrystusa.
3. Droga od Krzyża – Uświęcenie
Droga uświęcenia jest znacznie trudniejsza, jednakże na nią daje nam siłę zamieszkały w nas Duch Św. Nie raz będziemy mierzyć się z pokusą zejścia z tej jednej właściwej drogi, jednak pocieszyciel będzie wspierał i pomagał odnajdywać tę jedyną słuszną. Ważne, aby nie zagłuszać naszego parakleta ani Go nie gasić, a raczej żyć Jego inspiracją. Podczas podróży na różnego rodzaju postojach warto przyjrzeć się szacie sprawiedliwości i przypomnieć sobie o tym, co ona znaczy. To odświeżenie umysłu i przypomnienie prawd nierzadko dają motywację do dalszej podróży. Droga, która nas czeka będzie usłana naszymi błędami, niczym zgubienie „zwoju” przez naszego bohatera. Ważne wówczas, aby przyznać nasze potknięcie się Bogu i wrócić do podróży jedyną drogą, pamiętając jednak, że to co ominęło nas przez minięcie się z wolą Boga, zwykle jest już nie do odrobienia. Kluczem byłoby tylko potrafić uczyć się na tych doświadczeniach, aby bez sensu nie powtarzać tych samych błędów.
Chrześcijanin nie zmaga się tylko ze swymi słabościami, musi się też mierzyć ze spotkaniem „Lwów”, które, choć przywiązane na łańcuchach wyglądają bardzo groźnie. Ryczą i krążą, poddając pod próbę naszą wiarę. Niewiele mogą, chyba że damy im na to pozwolenie. Ponadto mając cały oręż jesteśmy – gdy z niego korzystamy – dość dobrze przygotowani do stawienia im czoła. Nie oznacza to jednak, że tocząc bitwy nie odniesiemy ran. Można nas wielokrotnie powalić, ale dopóki jesteśmy z Panem, nie można nas pokonać. Ważne pamiętać, że całe zastępy nieba obserwują nas i kibicują, abyśmy zwyciężali.
Na drodze od Krzyża, istotną rolę biorą inni podróżnicy, którzy również odziani są w szatę sprawiedliwości. Zowią się różnie, ale razem stanowią „Pałac”. Służą dobrocią, zachętą wsparciem, poradą. Razem stanowią miejsce idealne do rozwoju, wzrostu i dojrzałości. Trudno, o ile w ogóle możliwe, bez nich dojść do miejsca wiecznego przeznaczenia. Chrześcijaństwo nie jest drogą w pojedynkę. To natomiast w czym chrześcijanin będzie zmagać się w pojedynkę, to modlitwa – potężna broń i jedyne światło na przejście doliny cienia. Paradoksalnie trwanie w modlitwie czasem odkrywa mrok i pustkę w naszym sercu. Tak, jakby ciemna noc duszy nie miała się skończyć. Jednak przez wytrwałość, prędzej czy później, jaśnieje światłość. Bycie w tej światłości stale w drodze od Krzyża, będzie też rodziło konkretne owoce. Powinniśmy dostrzegać, zmiany w naszym charakterze, postępowaniu, myśleniu, itd. Tak abyśmy przeglądając się w lustrze coraz bardziej byli podobni do Zbawiciela. Dobrze wiedzieć, że owoce te nie są produkowane przez nas, lecz przez zamieszkałego w nas Ducha. Warto więc poddawać się mu i wystawiać na działanie Jego mocy.
Na drodze od Krzyża jesteśmy zwiastunami „Krzyża”, który jest skandalem i zgorszeniem dla wielu. Doświadczył tego nasz bohater w „Mieście Próżności” znanym z tego, że pragnie swojej chwały i służy diabłu. W jakim sensie Krzyż wywołuje skandal? Ponieważ dobra nowina o Krzyżu obiera z wszelkiej chwały człowieka. Mówi mu, że w oczach Boga wszystkie jego pobożne i religijne uczynki są na marne, jeśli są drogą do osiągnięcia przez Niego sprawiedliwości. Krzyż obiera człowieka z wszelkiej możliwości przypisania sobie jakiejkolwiek chwały i wskazuje na stan zdeprawowania i zepsucia ludzkości, która do swojego wybawienia potrzebowała brutalnej śmierci samego Boga. Uderza to w jądro próżności, dumy i pychy każdego człowieka, któremu zwiastowany jest Krzyż. Rezultatem tego nierzadko jest agresja, złość, zgrzytanie zębami, chęć wymierzenia sądu. Będąc na drodze naśladowania Chrystusa, pragnąc pobożnie żyć walcząc o prawdę, nie da się uniknąć prześladowania, bycia fałszywie osądzonym i innych aspektów życia Jezusa z Nazaretu. Kluczem jest tylko nie mierzyć się z tymi okolicznościami jak postać „Zmiennego”, który regularnie szedł na kompromis ze światem i nie potrafił w swoim chrześcijaństwie iść pod prąd. Droga Pielgrzyma jest naprzeciw światu, siebie i samego diabła. Nie jest łatwa. Trudno zachowywać właściwą perspektywę i mieć oczy wpatrzone w Krzyż. Ze względu na to, że droga ta jest pielgrzymką, nierzadko chrześcijanin wpadnie w krainę wątpliwości. Wówczas na podstawie tego, w co wierzy i na podstawie tego, na czym buduję swoją wiarę, tak będzie te trudności przechodził. Powinien pamiętać, że ma obietnicę, że Ten który rozpoczął w Nim dobre dzieło, będzie je też pełnił aż do dokończenia tej ziemskiej pielgrzymki. Końcem tej podróży dla Chrześcijanina to niebiański gród. Dom samego Boga. Tam, w wieczności z Bogiem i z przyjaciółmi, którzy dochowali wierności Panu będzie na wieki. We wdzięczności w uwielbieniu i stałym błogim stanie łaski, dla wiecznej chwały Jezusa Chrystusa.
Podsumowanie.
Usprawiedliwienie -> uświęcenie -> i wieczne uwielbienie – to droga każdego, kto rozpoczyna pielgrzymkę do Królewskiego grodu. Etapy tej podróży charakteryzują się odpowiednimi rzeczami.
Mianowicie usprawiedliwienie, jako wydarzenie jednorazowe, to doświadczenie przebaczenia grzechów, i odkupienia, które zasadza się na zmianie naszego właściciela. Nie można na nie zasłużyć żadnym dobrym lub moralnym czynem a tylko przyjąć doskonałe czyny Jezusa. To Jego drogocenna krew oczyściła nas i oczyszcza. Jeśli tego się całym sercem i wiarą trzymamy wówczas zostaniemy odziani w szaty sprawiedliwości samego Chrystusa, doskonałego Boga i człowieka a dowodem tego będzie pieczęć Ducha Św., która wprowadzi nas w dzieło uświęcenia. Wszystko to dzieje się, gdy człowiek zda sobie sprawę, co dokładnie wydarzyło się na Krzyżu i wiarą położy na to swoje życie. Od Krzyża jest droga trudniejsza, ale mamy pomocnika – Ducha prawdy, pocieszyciela, protektora. Życie wówczas polega na trwaniu w bliskiej więzi z Bogiem, tak jak w stanie zakochania. Pielęgnujemy czas, słuchamy, poświęcamy się, jesteśmy gotowi i odważni, by walczyć. Wierność, pokora, łagodność i wiele innych owoców rodzimy jak zdrowe drzewo, wówczas gdy wystawiamy się na działanie światła i pijemy z wody życia. W tym procesie stajemy się coraz bardziej podobni do Zbawiciela i pomimo wielu trudów i ucisków, odczuwamy w tym wszystkim radość i pocieszenie. Droga ta będzie pełna przygód, spotkań i różnego rodzaju doświadczeń, jednak, jeśli będziemy się trzymać Boga, nic nie jest wstanie nas wyrwać z Jego ręki. Aż dokończymy etap ziemskiej podróży lub nasz dobry Pan powróci.