Jak pewnie większość z nas, każdego roku czekam na nadejście wiosny. Czuję się znużona brakiem słońca, szarością otoczenia i z niecierpliwością wypatruję jej pierwszych zwiastunów. W moim małym ogródku pod balkonem pojawiają się po kolei: przebiśniegi, krokusy, rozkwita niebieski dywan cebulic syberyjskich, ubarwiają go kolorowe tulipany. Później podziwiam forsycje i obsypane drobnymi kwiatkami dzikie drzewka owocowe, a w końcu bzy. Bardzo cieszą mnie te widoki, staram się podziwiać je każdego dnia. Jestem bardzo wdzięczna Stwórcy za piękno i bogactwo budzącej się do życia przyrody.
Jednak przy tej okazji pojawia się też we mnie pewien żal, że ten czas, na który bardzo czekam, tak szybko mija. W zależności od pogody i temperatury otoczenia zdarza się, że kwiaty zbyt szybko przekwitają. Niekiedy tylko przez kilka dni widzę białą koronę drzewa za moim oknem, a potem drobne płatki, wirują w powietrzu i spadają. Pocieszam się tym, że w przyrodzie jest cykliczność i że za rok, jak Bóg pozwoli, będę mogła znowu cieszyć się tym pięknem.
To doświadczenie budzi we mnie refleksję nad ulotnością życia. W jednym z Psalmów Dawidowych czytamy: Dni człowieka są jak trawa, kwitnie jak kwiat na polu: ledwie muśnie go wiatr, a już go nie ma (Psalm 103,15-16). Niewątpliwie mija ono dosyć szybko i nie jest powtarzającym się cyklem, tutaj na ziemi zostało dane nam tylko raz. Odkąd pamiętam bardzo mnie to zasmucało, a nawet napawało lękiem. Zastanawiałam się nad sensem takiego życia, znaczeniem ludzkich wysiłków, a też tym, co będzie ze mną po śmierci.
Odpowiedź na te pytania znalazłam po latach w słowach Jezusa: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby nawet umarł – żyć będzie. A kto wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. (Ew. św. Jana 11,25). Zgodnie z tym, co mówi Biblia, nasze życie nie kończy się ziemską egzystencją, gdyż Bóg stwarzając człowieka włożył wieczność w jego serce. Nasze ciała po śmierci rozpadną się, ale zgodnie z tym, co powiedział Jezus i czego sam dał przykład, zostaniemy wzbudzeni do życia wiecznego. Jest tylko jedno ważne pytanie. Gdzie spędzimy wieczność? Czy z Bogiem, jeżeli uwierzyliśmy w Jezusa jako Zbawiciela, czy z dala od Niego, jeżeli nie zaufaliśmy Mu w taki sposób?
Odkąd przez wiarę uznałam Jezusa moim Zbawicielem i świadomie powierzyłam Mu swoje życie, mam pokój co do mojej wiecznej przyszłości. Nie umiem sobie wyobrazić dokładnie, jak ona będzie wyglądała, ale patrząc na Boga myślę, że przygotował dla nas wspaniałe życie, gdzie z pewnością nie będzie już przemijania i ulotności. Wielką dla mnie zachętą do myślenia o wieczności z Bogiem są następujące słowa.
Tymczasem jak napisano: Czego oko nie zdołało ujrzeć, a ucho usłyszeć, i co ludziom nawet na myśl nie przyszło, to Bóg przygotował tym, którzy Go kochają. (1 List do Koryntian 2,9)