Małżeństwo, rodzina, seksualność i ewentualna aseksualność człowieka są dziś pod wielkim atakiem ciemności. Kto nie wierzy, niech zapozna się z podcastem Uniwersytetu SWPS w Warszawie[1]Debata: sex working – zagrożenia i redukcja szkód w branży usług seksualnych, … Continue reading, gdzie panie z doktoratami opowiadają, jak to będąc prostytutką można zaspokajać niespełnione małżeńskie potrzeby. Zło nigdy nie odpoczywa. Każdy wierzący wie o czym mówię, a i myślę, że pozostali też zdają sobie sprawę, że ludzkość stanęła na krawędzi, gdzie naturalne i normalne zachowania społeczne zostały zanegowane.
Jeszcze 100 lat temu, małżeństwo i dorosłość, uchodziły za synonimy. Małżeństwa w większości były związkami dozgonnymi. Dziś niczego takiego nie obserwujemy. Małżeństwa zawiera się późno i to zazwyczaj na określony czas. Zapewne przypadkowy przechodzień powiedziałby nam, że cóż, świat się zmienia. Ale osoba wierząca wie, że zły mało ma czasu i z wielkim natężeniem niszczy co się da. A wiemy, że zniszczenie całych społeczeństw, najskuteczniej jest uczynić rozbijając rodzinę, wmawiając ludziom kłamstwa o tym jak wspaniale jest żyć bez Pana Boga i co ważniejsze, bez tych okropnych, średniowiecznych zabobonów, jak wierność małżeńska.
Choć o Polsce czasem mawia się, że jest to kraj katolicki, chrześcijański, to tak naprawdę nasze społeczeństwo w większości odcięło się od źródła, od Jezusa i od wiary, i będą coraz bardziej usychać, pogrążając się tym samym zamęcie, co cały zachodni świat. Kto nie wierzy, niech przyjrzy się zmianom społecznym w Kanadzie.
Fałszywa tożsamość, fałszywa wolność i fałszywa tęczowa, inkluzywna rodzina. Zrozumiałem to, gdy usłyszałem tę nowomowę: osoba partnerska zamiast małżonka, żony i męża, rodzic zamiast taty i mamy, osoba z macicą zamiast kobieta – dziwne, że nie ma męskiego odpowiednika tego zwrotu. Jeszcze mocniej dotarło to do mnie, gdy zobaczyłem w profilu mojej firmy w Google, opcje: firma przyjazna LGBT+, przyjazna osobom transpłciowym, posiada toaletę unisex, jest prowadzona przez kobietę. Wkrótce stanie się to wyznacznikiem, czy ta firma jest „dobra” czy „zła”.
Będąc tego świadomym, może warto nauczyć się chronić nasze powołanie i wartości odnoszące się do małżeństwa i rodziny – bo od rodziny wszystko się zaczyna; próba zmiany paradygmatu zaczyna się właśnie tu. Skoro wiemy, że jesteśmy atakowani, to wypadałoby poznać sposoby jakie stosuje przeciwnik, żeby nas pokonać i narzucić nam tę nową mowę i postępowe myślenie – by na samym końcu pozbawić nas resztek wiary.
Ten artykuł zatytułowałem: seks i pieniądze. Nie brzmi to co prawda zbyt religijnie i nabożnie, ale właśnie o to chodzi, aby seks i pieniądze zamienić na miłość małżeńską i wspólny budżet domowy. Droga do tego jest czasem trudna i wyboista, a wszystko wynika z tego, że zazwyczaj, albo nie mieliśmy właściwych wzorców, albo nie chcieliśmy dobrych wzorców zastosować w swoim życiu rodzinnym. Przekonałem się jednak, że Pismo Święte jest zdolne przemienić myślenie i to obojętnie, ile ma się lat i jak długo tkwiło się w błędzie. Ono ma moc przemienić nasze serce, odświeżyć nasze rodzinne relacje i na nowo nauczyć nas życia, dodam: życia po Bożemu.
Czytałem ostatnio nieco kontrowersyjny tekst, który naszym, cudownym paniom feministkom podniósłby ciśnienie o 100%. Znajduje się on w 1 liście apostoła Pawła do Koryntian 7:1-5. Wydaje mi się on bardzo aktualny, jeśli podejdzie się do niego z pewną dozą życzliwości. Poza tym jestem pewny, że jest to broń totalna, chroniąca małżeństwo, rodzinę … a w konsekwencji społeczeństwo, przed chaosem i nieuniknioną dezintegracją.
Co do spraw, o których pisaliście: Dobrze człowiekowi nie dotykać kobiety; jednak z powodu nierządu niech każdy ma swoją żonę i niech każda ma własnego męża. Niech mąż oddaje powinność żonie i podobnie żona mężowi. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona. Nie odmawiajcie sobie nawzajem, chyba że może za obopólną zgodą na [krótki] czas, aby oddać się modlitwie, a potem znów być ze sobą, aby nie kusił was szatan z powodu waszej niepowściągliwości[2]P. Zaremba, Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza – Przekład dosłowny, Ewangeliczny Instytut Biblijny, Poznań 2021, wyd. V, v. 1Kor 7:1-5.
Przybliżając nieco kontekst tego fragmentu, warto zwrócić uwagę, że poprzednie rozdziały 1 listu do Koryntian dotyczyły nadużyć i grzechów seksualnych zdarzających się w tej wspólnocie. Nie bez kozery mówi się „córy Koryntu” na określenie kobiet wykonujących najstarszy „zawód” świata. Paweł od 7 rozdziału robi swoisty Q&A, czyli odpowiada na pytania nadesłane przez ten kościół[3]zob. G.T. Montague, Pierwszy List do Koryntian, trans by. E. Litak and M. Kowalski, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2021, Wydanie I, Katolicki Komentarz do Pisma Świętego, p. 117.
Przechodząc do tematu małżeństwa i stanu bezżenności, Paweł wskazuje, że „dobrze jest człowiekowi nie dotykać kobiety”. Spokojnie, bez obaw, nie chodzi tu o dotyk w ogóle. Pod pojęciem „nie dotykać” mieści się, jak to ujmuje BT[4]Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2000, 5th ed., v. 1Kor 7:1., „łączenie się z kobietą” – czyli małżeństwo. Paweł uważa celibat, za najbardziej pożądany stan dla chrześcijanina, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że mało kto ma taki dar. Kobieta czy mężczyzna nieposiadający rodziny, może swoją pasją uczynić ewangelizację, dobroczynność i służbę misyjną – słowem: sprawy Pana. Jednakże, jak zauważał to już Arystoteles, człowiek to politikon zoon, czyli istota społeczna, która spełnia się w kontakcie, relacji z drugim człowiekiem.
Historia Kościoła powszechnego jest niestety taka, że najpierw wprowadzono podział na duchowieństwo i laikat, a następnie wypaczono obraz daru bezżenności wymuszając na duchownych celibat. Jak wiemy, przymus ten nierzadko jest łamany i cały ten niezaspokojony popęd znajduje ujście w wyuzdaniu, który niedawno można było obserwować w Dąbrowie Górniczej[5]Szokująca impreza księży z Dąbrowy. To nie pierwszy skandal seksualny w tej diecezji, … Continue reading. Dlatego właśnie Paweł zaznacza, że „z powodu [niebezpieczeństwa] nierządu niech każdy ma swoją żonę i niech każda ma własnego męża”. Bezżenność jest dobra, jeżeli traktuje się ją jako dar i okazja do owocnej służby dla Boga. W przeciwnym razie jest to samotność, która stale domaga się zaspokojenia, co może prowadzić do chęci skorzystania z usług seksualnych. Nie jest to jednak sposób skuteczny, ponieważ uczy traktowania drugiej osoby jak przedmiot, który ma za zadanie spełnić naszą potrzebę.
Już w na samym początku Biblii czytamy: „nie jest dobrze być człowiekowi samemu”. Najpełniej człowiek realizuje się w relacji z drugim człowiekiem i to człowiekiem płci przeciwnej, ponieważ taka osoba jest zdaniem Boga, „odpowiednim uzupełnieniem”. Myślę, że uzupełnienie to nie sprowadza się do wymiaru fizycznego, ale również emocjonalnego i duchowego. Zawsze uważałem, że prawidłowe podejście do małżeństwa wyraża się w myśleniu: tak bardzo cię kocham, że chciałbym / chciałabym ci dać wszystko co uczyni cię prawdziwie szczęśliwym / szczęśliwą.
Słowo Boże poleca, aby każdy miał „swoją” żonę lub męża, stąd w chrześcijańskim modelu rodziny występuje monogamia, jeden mąż – jedna żona. Nam wydaje się to oczywiste, natomiast 2 tysiące lat temu, absolutnie tak nie było. Niektórzy uważają, że dobre wzorce, które posiadamy są same przez się zrozumiałe. Nic bardziej mylnego.
Paweł mówi „Swoją”, a zatem nie cudzą, bo jest to cudzołóstwo. Ja widzę tu zależność: jednocześnie żona ma swojego męża, a mąż ma swoją żonę. Małżonkowie należą do siebie nawzajem, są, jak to powiedziano na wstępie Biblii, jednym ciałem. Jakże daleko odeszliśmy od tego obrazu. Małżeństwo stało się kontraktem krótkoterminowym, bez trwałych perspektyw. Jeżeli nie wróci się do korzeni, wkrótce to co nazywamy normalnym światem, również nie będzie miało perspektyw na dalsze istnienie.
Dalej czytamy coś, od czego wielu mogłoby osiwieć: „Niech mąż oddaje powinność żonie i podobnie żona mężowi”. Ale znów, ja widzę tu wymiar obopólny, a nie jednostronny. Nacisk nie jest położony na otrzymywanie, ale na dawanie. A zatem jest to zachęta do myślenia i działania, które wyprzedza potrzeby małżonka. Myślę, nic strasznego. Jest to myślenie w kategoriach: jestem mojej ukochanej / mojemu ukochanemu, winny taką samą dozę miłości, jaką sam chciałbym / chciałabym doświadczać. Pan Jezus mówi o tym w złotej zasadzie „Wszystko zatem, co byście chcieli, aby wam ludzie czynili, to i wy im czyńcie; takie bowiem jest Prawo i prorocy”[6]Ewangelia wg. św. Mateusza 7:12. Skoro fragment ten odnosi się szerzej do ludzi, to tym bardziej do bliskiej relacji małżonków.
A teraz broń atomowa: „Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona”. I to jest właśnie ten element, przez który zły rozwala wiele małżeństw, a mianowicie myślenie w kategoriach samolubnych, egoistycznych, instrumentalnych, gdzie pożycie małżonków staje się areną walki o to kto kogo przemoże. Metoda diabelska polega na tym, aby wmówić żonie, że pożycie jest dobre, jeżeli będzie się ono wiązało z korzyściami, a mężowi wmawia, że miłość małżeńską można kupić. Tak oto zło chce przerodzić miłość małżonków w dom publiczny, z tą różnicą, że mamy do czynienia z jednym klientem i jedną pracownicą. Przerażające! Postawię zatem mocną tezę, że w małżeństwie nie powinniśmy mieć do czynienia z seksem tylko z bezinteresowną miłością małżonków. Dla chrześcijan jest to kwestia (1) posłuszeństwa Bożemu Słowu, (2) element duchowej wojny, która toczy się przeciwko małżeństwu. Jeżeli chce się wygrać tę bitwę, to trzeba dokonać niezbędnych korekt w podejściu do małżeńskiej sypialni. Inaczej zostaniemy pokonani i być może wyeliminowani z czegoś o wiele wspanialszego.
Stąd Pismo Święte mówi dalej: „Nie odmawiajcie sobie nawzajem, chyba że może za obopólną zgodą na [krótki] czas, aby oddać się modlitwie, a potem znów być ze sobą, aby nie kusił was szatan z powodu waszej niepowściągliwości”. Jeżeli post, modlitwa, jakiś pilny wyjazd służbowy lub czas choroby wyłącza nas na jakiś czas z pożycia, to po tym krótkim czasie trzeba powrócić do normalności. Apostoł zaznacza, że żadna aktywność, nawet ta związana z wiarą, nie może na stałe wyeliminować miłości małżeńskiej. Każdy kto pochopnie wydłuża ten czas, naraża swojego współmałżonka na atak złego. A ponieważ małżeństwo jest jednym ciałem, to szybko druga strona odczuje ten atak.
Ja, jednakże chciałbym ten tekst nieco rozciągnąć poza miłość małżeńską. Małżeństwo to wspólnota niezwykle intymna. Skoro dotyczy ona pożycia, to powinna też dotyczyć pieniędzy. Nieco dalej Paweł mówi Koryntianom:
Chcę, abyście byli wolni od trosk; kto jest bez żony, troszczy się o sprawy Pana, [o to], jak przypodobać się Panu; a kto się ożenił, troszczy się o sprawy świata, [o to], jak przypodobać się żonie –i jest rozdarty. Również kobieta niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, aby być świętą i ciałem, i duchem; mężatka zaś troszczy się o sprawy świata, jak przypodobać się mężowi[7]P. Zaremba, SNPD…, v. 1Kor 7:32-34.
Apostoł chwali tu zalety stanu bezżenności, ale przy okazji pokazuje powinności żony i męża. Rolą małżonków jest troszczyć się o sprawy świata – czyli o sprawy doczesne związane z finansami – aby następnie przypodobać się małżonkowi. Nie ogranicza się to do prezentów. Oczywiście powinno się je robić, ale myślę, że chodzi o coś więcej, bo przypodobanie się tej drugiej osobie jest możliwe tylko wtedy, gdy wiesz jakie są jej pragnienia.
Konieczna jest szczera rozmowa o tym, jakie ma się plany finansowe, do czego chce się dojść i w jakim czasie. Potrzebny jest wspólny budżet, w ramach którego realizuje się podstawowe, comiesięczne potrzeby oraz budżet długoplanowy, w celu realizacji ewentualnych inwestycji, jak remonty i większe zakupy. Potrzebny jest też fundusz osobisty, gdzie każde z małżonków ma jakąś pulę pieniędzy, którą może wydać według własnego widzimisię. Wiem, że przy obecnym poziomie inflacji i smutnej codzienności niskich zarobków, to co mówię może brzmieć jak jakieś science fiction, ale nawet najmniejsze pieniądze da się podzielić, policzyć i zaplanować. Pan Jezus, którego lubię cytować powiedział:
Kto jest wierny w najmniejszym i w wielkim jest wierny, a kto w najmniejszym jest niesprawiedliwy, i w wielkim jest niesprawiedliwy[8]Ewangelia wg. św. Łukasza 16:10 UBG.
Wielokrotnie obserwowałem, że nie otrzyma się od Pana tych błogosławieństw, którymi On chce nas obdarzyć, jeśli wpierw w tych małych nie będzie się działać wiernie w jedności. Kiedy małżonkowie będą umieli zarządzać małym, wówczas będą gotowi zarządzać czymś większym – to są niezmienne duchowe prawa. Działają bez względu na to czy się w nie wierzy, czy nie.
Nie o ilość pieniędzy tu chodzi, ale sposób w jaki je się zarabia i wydaje. To nie mąż albo żona szuka pracy, to wy jako małżeństwo szukacie pracy, którą wykonywać będzie mąż lub żona. To nie mąż albo żona ma pieniądze, macie je razem i razem w zgodzie musicie je wydać. Trzeba najpierw poznać wzajemne plany, potem je urealnić a następnie spokojnie i pragmatycznie realizować – i to wspólnie. To jest właśnie „troszczenie się o sprawy świata – jak się przypodobać mężowi / żonie”. W małżeństwie to nie jedna a obie strony muszą korzystać z tego co razem wypracowaliście. Czy myślisz, jak przypodobać się drugiej stronie? Pomyśl o jej potrzebach. Niektórzy kupują sobie co rusz nowe rzeczy i myślą, że tak przypodobają się drugiej osobie – no patrz jak ładnie wyglądam. Ale to nie chodzi o ciebie, ale o małżonka. Podobnie powinna myśleć druga strona – i tak właśnie wzajemnie przypodobując się sobie, również i twoje potrzeby zostaną zaspokojone. Dotyczy to wszelkich sfer życia, nie tylko finansów, ale i emocjonalnych i duchowych potrzeb. Zawsze razem!
Tymczasem w wielu rodzinach, również tych z chrześcijańskim sztandarem, trwa wolna amerykanka w tej dziedzinie. Mąż robi swoje interesy, żona swoje, na coś tam się wspólnie składają albo jedno z nich płaci za coś tam a drugie za coś innego. Ale nie ma to nic wspólnego z małżeńskim budżetem, gdzie pieniądze są dobrem wspólnym, które trzeba wspólnie rozplanować. Jeżeli nie będzie w tej kwestii podobnego nastawienia jak co do małżeńskiej miłości, to zły szybko to wykorzysta, żeby was podzielić. Będziecie zarabiać, ale jakby do dziurawego wora, ponieważ w kwestii pieniędzy, wasze małżeństwo nie działa. Przepraszam za ten ton, ale ponad 26 lat w małżeństwie pozwoliło mi odczuć na własnej skórze ból porażki, skutki bezmyślnych działań.
Drogi czytelniku, walka duchowa, podobnie jak na wojnie konwencjonalnej, toczy się na wielu frontach. Przeciwnik – bez względu na to, czy w to wierzysz czy nie – chce znaleźć małą wyrwę, przez którą wedrze się do twojego życia. Małżeństwom chce wmówić, że seks i kasa muszą się zgadzać. Prowadzi to do uprzedmiotowienia małżonków w roli dostarczycieli dóbr. Jest to obraz niechrześcijański, wręcz demoniczny.
Chrześcijańskie małżeństwo to wspólnota wszystkiego we wszystkim. To ofiarność, miłość, która wychodzi naprzeciw oczekiwaniom drugiej strony. Zadanie niełatwe, ale możliwe do osiągnięcia, jeżeli stosujemy się do dobrych, choć czasem nieco archaicznie brzmiących zachęt z Pisma Świętego. Ufam, że Bóg jest twórcą małżeństwa i najlepiej wie jak ono ma funkcjonować, aby było nie tylko dobrze naoliwioną maszyną, ale prawdziwym źródłem doczesnego szczęścia.
Wspólnotowe myślenie o waszych celach, pragnieniach, wspólnotowe myślenie o miłości małżeńskiej jako o odzwierciedleniu głębszej relacji jaka nas łączy, miejscu dawania siebie ukochanej osobie, to potężna broń przeciwko diabłu. Bo to co pokonuje diabła, to wiara nasza. Wiara zaś jeśli jest żywa, wyraża się w miłości, a w małżeństwie będzie to przede wszystkim miłość do małżonka.
Czasem, tak jak kiedyś ja, możesz czuć się wypalony w małżeństwie i najpewniej będzie to wynikiem tego, że coraz mniej spraw was łączy. Jeśli tak jest, to czas na reformację. Ponowne ułożenie zasad wspólnego życia. Również w życiu małżeńskim może być konieczne nawrócenie. Tyle że tym razem będzie to dotyczyć dwóch osób jednocześnie.
Wierzę, że Ewangelia jest ratunkiem w każdej dziedzinie ludzkiego życia. Jezus przyszedł po to, aby w każdej dziedzinie twego życia ogłosić dobrą nowinę – nie jesteś sam, Pan przyszedł, aby zmazać wszelki grzech, również grzech braku współpracy małżonków – o ile widzisz to jako grzech, żałujesz i pragniesz zmiany. Jeśli tak, to w Jezusie Chrystusie, Bóg pomoże na nowo poukładać małżeńskie sprawy. Nie bój się tylko wierz. Zaufaj Mu z całego swojego serca.
Mąż, ojciec, przedsiębiorca, wikariusz KChB – Krzysztof Radzimski
Bibliografia
↑1 | Debata: sex working – zagrożenia i redukcja szkód w branży usług seksualnych, https://web.swps.pl/strefa-psyche/wydarzenia/403-webinarium/25368-debata-sex-working-zagrozenia-i-redukcja-szkod-w-branzy-uslug-seksualnych?dt=1698565765159 |
---|---|
↑2 | P. Zaremba, Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza – Przekład dosłowny, Ewangeliczny Instytut Biblijny, Poznań 2021, wyd. V, v. 1Kor 7:1-5 |
↑3 | zob. G.T. Montague, Pierwszy List do Koryntian, trans by. E. Litak and M. Kowalski, Wydawnictwo W drodze, Poznań 2021, Wydanie I, Katolicki Komentarz do Pisma Świętego, p. 117 |
↑4 | Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2000, 5th ed., v. 1Kor 7:1. |
↑5 | Szokująca impreza księży z Dąbrowy. To nie pierwszy skandal seksualny w tej diecezji, https://www.wprost.pl/kraj/11401102/szokujaca-impreza-ksiezy-z-dabrowy-to-nie-pierwszy-skandal-seksualny-w-tej-diecezji.html |
↑6 | Ewangelia wg. św. Mateusza 7:12 |
↑7 | P. Zaremba, SNPD…, v. 1Kor 7:32-34 |
↑8 | Ewangelia wg. św. Łukasza 16:10 UBG |