Czasem postrzegamy smutek jako coś, czego za wszelką cenę należy uniknąć. W kulturze promującej pozytywne myślenie i nieustanne dążenie do szczęścia, przeżywanie żalu czy smutku wydaje się słabe, zwykła porażka. Zauważ, że na wszystkich zdjęciach jesteśmy uśmiechnięci, jakby wiecznie szczęśliwi. Tymczasem zarówno współczesna psychologia (przynajmniej ta odpowiedzialna jej część), jak i Pismo Święte przedstawia znacznie bardziej złożony obraz ludzkiej emocjonalności – smutek może być zarówno destrukcyjny, jak i motywujący, powiemy zbawienny.
Dwa rodzaje smutku
W Drugim Liście do Koryntian apostoł Paweł wprowadza fascynujące rozróżnienie:
„Smutek, który jest według Boga, wywołuje opamiętanie, którego się nie żałuje, a które prowadzi do zbawienia; natomiast smutek światowy sprawia śmierć” (2 Kor 7:10).
To rozróżnienie całkowicie zmienia naszą perspektywę. Okazuje się, że istnieją dwa fundamentalnie różne rodzaje smutku, określane przez ich źródło, cel i skutki:
- Smutek według Boga wypływa ze świadomości, że naruszyliśmy naszą relację z Bogiem. Prowadzi do przemiany myślenia, życiowych zmian, do pojednania z Bogiem i innymi ludźmi. Taki smutek nie jest celem samym w sobie, lecz drogą do uzdrowienia.
- Smutek światowy koncentruje się wyłącznie na nas samych – na konsekwencjach naszych czynów, strachu przed karą, utracie reputacji czy komfortu. Nie prowadzi do rzeczywistej zmiany, a jedynie do poczucia winy, wstydu i izolacji.
Owoce prawdziwego smutku
Jak rozpoznać, czy przeżywany przez nas smutek jest tym zbawiennym „smutkiem według Boga”? Paweł wymienia konkretne owoce takiego przeżycia: „Zobacz, co ten smutek według Boga sprawił w was: jaką gorliwość, jaką chęć oczyszczenia się, jakie oburzenie, jaką bojaźń, jaką tęsknotę, jaki zapał, jaką gotowość wymierzenia kary!” (2 Kor 7:11).
A zatem prawdziwy „smutek według Boga” prowadzi do:
- Gorliwości w naprawieniu zła,
- Pragnienia oczyszczenia się z tego co nas bruka,
- Wewnętrznego oburzenia na widok grzechu,
- Tęsknoty za przywróceniem relacji ze Stwórcą,
- Determinacji w dążeniu do sprawiedliwości.
Jeśli czujesz żal po popełnieniu złego czynu, zastanów się, na czym skupia się twój smutek. Czy martwisz się głównie tym, co inni sobie o tobie pomyślą, czy też rzeczywiście smucisz się, ponieważ twój grzech zasmucił Boga i ściągnął hańbę na imię Chrystusa, może na twoich bliskich, może na twoją wspólnotę? Czy twój smutek prowadzi do rzeczywistej przemiany, czy jedynie do mówienia sobie: jaki to byłem głupi? Szkoda, że się wydało? Gdyby nie on, to wszystko rozeszłoby się po kościach. Gdyby nie ona, to nigdy bym tego nie zrobił.
Paradoks radości w smutku
Fascynujące jest to, że Paweł w tym samym liście pisze o swoim własnym doświadczeniu współistnienia smutku i radości: „Zostałem wypełniony pociechą, jestem obficie wypełniony radością przy każdym naszym ucisku” (2 Kor 7:4).
Jak on to robił? Nie ukrywa trudności – wspomina o walkach zewnętrznych i wewnętrznych obawach – a jednak doświadcza głębokiej radości. To nie jest tania, instagramowa pozytywność, ściema, maska „bożego męża”, „duchowej siostry”, która zaprzecza problemom, tworzy iluzję, alternatywną rzeczywistość. To radość zakorzeniona w czymś głębszym niż okoliczności – w Bożym działaniu, w Jego obietnicach i realizacji Jego celów.
Chrześcijańskie doświadczenie nie polega na unikaniu smutku, ale na przeżywaniu go w kontekście większej nadziei. Kiedy nasz smutek jest „według Boga”, może współistnieć z głęboką radością płynącą ze świadomości naszej tożsamości jako dzieci Bożych, z Bożego przebaczenia i Jego obecności.
Wspólnotowy wymiar smutku
Warto zauważyć, że „smutek według Boga” ma przede wszystkim wymiar wspólnotowy. Paweł nie pisze o indywidualnym przeżyciu, ale o doświadczeniu całej wspólnoty w Koryncie. Ich zbiorowy smutek prowadzi do odnowienia relacji – zarówno z Bogiem, jak i z apostołem.
W naszych czasach, gdy duchowość często sprowadzana jest do indywidualnych przeżyć, warto pamiętać o tym wspólnotowym aspekcie. Prawdziwe opamiętanie przejawia się w odnowieniu relacji i przywróceniu jedności we wspólnocie wierzących, w rodzinie. Wymaga to oczywiście takiego poziomu otwartości, który gotowy jest na wyznanie grzechu, na pełne miłości napominanie, a następnie na skruchę i przebaczenie.
Od smutku do prawdziwej przemiany
Następnym razem, gdy poczujesz smutek po popełnieniu grzechu, nie próbuj od razu go stłumić ani nie pogrążaj się w beznadziejnym poczuciu winy. Zamiast tego:
- Zadaj sobie pytanie: Czy twój smutek koncentruje się na Bogu i relacji z Nim, czy tylko na własnym dyskomforcie?
- Pozwól, by smutek doprowadził cię do szczerego opamiętania i konkretnej zmiany.
- Przyjmij Boże przebaczenie i pocieszenie, które często przychodzi przez innych ludzi.
- Ciesz się radością, która wypływa z odnowionej relacji z Bogiem – zachowaj ją, pielęgnuj.
Smutek według Boga nie jest stanem permanentnym – jest pewnym etapem w drodze do głębszej radości. Jego celem zawsze jest odnowienie, uzdrowienie i życie – wzrastanie w świętości. Wiem, to wielkie słowa, ale chrześcijaństwo to właśnie to – wzrastanie w świętości.
Pamiętajmy, że Jezus powiedział: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5:4). Tylko ci, którzy pozwalają sobie na prawdziwy smutek według Boga, mogą doświadczyć głębokiego pocieszenia, które oferuje Ewangelia.
Czy smutek zawsze jest zły? Zdecydowanie nie. „Smutek według Boga” jest niezbędną częścią naszej duchowej podróży – drogą do prawdziwej przemiany i radości, której świat nie może nam dać ani zabrać.
Krzysztof Radzimski